Po kilku godzinach strażacy opanowali pożar składowiska śmieci w Karczach koło Sokółki na Podlasiu. Ogień pojawił się rano i objął około 150 metrów kwadratowych. Na razie przyczyna pożaru nie jest znana.
Ognia - jak relacjonuje nasz dziennikarz Andrzej Piedziewicz - na zewnątrz już nie widać, ale strażacy nadal szukają jego ostatnich zarzewi.
W akcji gaszenia używany jest ciężki sprzęt, straż korzysta też z kamer termowizyjnych, by precyzyjnie odnaleźć miejsca, gdzie jest najwyższa temperatura. Wodę na miejsce dowozi cysterna o pojemności niemal trzydziestu tysięcy litrów.
Worki ze śmieciami są rozrywane, a śmieci przelewane wodą, następnie przewożone w inne miejsce, gdzie są jeszcze dogaszane i dodatkowo przesypywane żwirem. W akcji uczestniczy dziewięć zastępów straży pożarnej. Dogaszanie potrwa co najmniej do godzin popołudniowych.
W lutym przez ponad tydzień strażacy walczyli z pożarem składowiska odpadów sprasowanych i zmagazynowanych w formie wielkiej pryzmy w Studziankach koło Białegostoku. Pożaru udało się tam ugasić dopiero po zasypaniu składowiska żwirem. Sprawą tego pożaru zajmuje się prokuratura. W ocenie biegłych, w Studziankach doszło bowiem do umyślnego podpalenia.
Pod koniec marca informowaliśmy Was także o gigantycznym pożarze wysypiska śmieci w Sierakowie koło Szczecina; płonęło wówczas 1,5 tysiąca metrów kwadratowych odpadów. Z ogniem walczyło czternaście zastępów straży pożarnej.