Izraelskie helikoptery zniszczyły siedzibę arafatowskiej gwardii przybocznej Force 17 w Strefie Gazy. Na Zachodnim Brzegu Jordanu żołnierze na punkcie kontrolnym zastrzelili dwóch Palestyńczyków. Jeszcze dziś wieczorem może dojść do spotkania przedstawicieli sił bezpieczeństwa z Izraela i Palestyny. W rozmowach ma uczestniczyć amerykański wysłannik na Bliski Wschód, Anthony Zinni. Tak przynajmniej twierdzi strona izraelska.
Palestyńczycy utrzymują, że nie mają zamiaru uczestniczyć w tym spotkaniu. "Jaser Arafat zwołał swych dowódców na specjalne posiedzenie, ale nie zdołał ich przekonać" - twierdzi doradca lidera Autonomii, Nabil Abu Rudeina. Anthony Zinni od ponad dwóch tygodni stara się nakłonić Arafata, by nakazał swojej policji wszczęcie energicznych działań przeciwko islamskim terrorystom. Jedynie pod tym warunkiem Izrael zgodzi się przerwać operacje zbrojne przeciwko Palestyńczykom. Te właśnie zagadnienia mają być omawiane na spotkaniu wojskowych obu stron konfliktu. Przedwczoraj Zinni zapowiedział, że opuści Bliski Wschód, jeśli w ciągu 48 godzin w rozmowach nie nastąpi żaden postęp. W międzyczasie do mediacji włączyła się także Unia Europejska i ONZ. Szef MSZ Izrael ostrzegł dziś lidera Palestyńczyków, że jeśli nie poskromi Hamasu i Dżihadu, to fundamentaliści pozbawią go władzy w Autonomii. To właśnie te dwa ugrupowania odpowiedzialne są za ostatnią serię ataków terrorystycznych w Izraelu, w których zginęło 29 osób, a ponad 220 zostało rannych.
foto RMF
16:00