Aresztowani w marcu wraz gangsterami dwaj starachowiccy samorządowcy, od których zaczęła się ostatnia afera z udziałem SLD, są wciąż członkami tej partii. Co więcej, starosta zachował swoje stanowisko i zza krat rządzi starostwem...
To chyba jedyne takie miejsce w Polsce. Jak to możliwe? To pytanie zadaje sobie także poseł PiS, Przemysław Gosiewski. Jego zdaniem aresztowani samorządowcy wciąż mogą liczyć na poparcie swoich partyjnych kolegów.
SLD broni tych ludzi. Broni ich w taki sposób, że utrzymuje dla nich pewnego rodzaju wsparcie moralne - uważa Gosiewski. To moralne wsparcie pozwoliło na pozostawienie starosty na stanowisku - w efekcie rządzi on starostwem zza krat.
Poza tym, nadal nie wykluczono ich z partii. Największą przeszkodą jest fakt, że przebywają w więzieniu – mówi szef SLD w Świętokrzyskiem poseł Henryk Długosz. Twierdzi on, że obaj napisali oświadczenia o rezygnacji, ale jakoś dziwnym trafem wciąż nie mogą one dotrzeć, ani do starostwa, ani do siedziby SLD. Jeżeli tych rezygnacji nie będzie, w ciągu dnia, dwóch, to na pewno ich z partii wyrzucimy – zapowiada dziś Długosz.
Przypomnijmy: Starosta i wiceprzewodniczący powiatu w Starachowicach zostali aresztowani pod koniec marca wraz z kilkunastoma członkami zorganizowanej grupy przestępczej. Samorządowcom prokurator zarzucił wyłudzanie odszkodowań, ustawianie przetargów i łapówkarstwo, pozostali członkowie grupy handlowali bronią, narkotykami i materiałami wybuchowymi.
08:20