"Wychodzenie z długów jest jak wychodzenie z ciężkiej dziury. Tu trzeba małymi kroczkami, ale konsekwentnie" - mówi Roman Pomianowski ze stowarzyszenia Program Wsparcia Osobom Zadłużonym. Jak tłumaczy ekspert w rozmowie z dziennikarzem RMF FM, "problem długów zaczyna się w tym momencie, kiedy ten problem zaczyna wypełniać głowę". "Takim bardzo ważnym sygnałem jest sytuacja, kiedy zaczynam brać pożyczki, żeby spłacać poprzednie"- dodaje.
Grzegorz Kwolek: Czy bycie zadłużonym to stan umysłu?
Roman Pomianowski, Stowarzyszenie Program Wsparcia Osobom Zadłużonym: Z pewnością w znacznej części tak. Wiele sytuacji, w tym stan zadłużenia, rozgrywamy we własnym umyśle.
Ten dług zmienia nas? Wywiera na nas wpływ?
Niektórzy mówią, że ten stan umysłu sprzyja niektórym, żeby popadali w zadłużenie. Pewnie trochę w tym prawdy jest. Sytuacja człowieka, który traci kontrolę nad swoimi finansami i zadłuża się, zmienia się radykalnie. Przede wszystkim z nastawienia że ja coś mogę, jestem w stanie coś zrobić, jestem w stanie sobie poradzić - w stan, który my nazywamy w ten najbardziej zaawansowanej postaci stanem bezradności. A to jest właśnie stan umysłu - sytuacja, kiedy nie mam pomysłu, co zrobić, bo nic ode mnie nie zależy. Długotrwałe takie myślenie, rozwiązywanie problemu, które nie posuwa dłużnika o krok skutkuje tym, że pojawia się totalna pustka w głowie. Pewnie każdy z nas doświadczył takiego epizodycznego stanu. Jest on nieprzyjemny, bo panikujemy. Ludzie zadłużeni mają chroniczny taki stan, że nie mają żadnego pomysłu żadnej koncepcji co zrobić.
Czy coś pogłębia ten stan? Czy to jest kwestia kwoty, czy indywidualnych predyspozycji?
Przede wszystkim kwestia czasu. Im dłużej ten stan trwa, tym bardziej podejmowane kolejne próby, które nic nie zmieniają, utrwalają przekonanie, które później na zasadzie samospełniającego proroctwa się potwierdza. "Ja nic nie mogę zrobić, ja nic nie mogę poradzić". I wtedy pojawia się bezradność, bierność, apatia i bardzo często takie oczekiwanie, że znajdzie się ktoś, kto to za mnie to rozwiąże. "Ja już nie jestem w stanie. Niech inni się znajdą. Niech państwo się znajdzie, Narodowy Bank Polski, czy tam Bóg wie kto jeszcze. Ja już nic nie mogę poradzić, bo już próbowałem wszystkiego i nic to nie dało".
A mogę coś poradzić? Jestem w stanie sobie jakoś pomóc?
Pierwszym krokiem do zmiany jest uświadomić sobie własny problem. To jest to, co we wspólnotach 12 kroków nazywamy "uznaniem własnej bezsilności", uznaniem, że ja sam rzeczywiście sobie nie poradzę. W związku z tym, jeżeli chcę sobie poradzić, to muszę poszukać pomocy. Muszę sięgnąć po siłę innych osób, po ich kompetencję i wiedzę. To przychodzi dłużnikom ze strasznym oporem, bo długi to przede wszystkim wstyd, to jest potworny wstyd, uniemożliwiający wyjście do innych. Przyznać się do własnego bankructwa, własnej porażki, okazać swoją słabość. Wielu ludziom to sprawia ogromną trudność, a dla niektórych to bariera nie do przeskoczenia. Dłużnicy to są często ludzie, którym się bardzo dobrze wiodło. To są biznesmeni, ludzie zarządzający majątkami, mający majątki. I nagle mają uznać, że oni sobie nie potrafią poradzić? Oni świat zmieniali, a teraz nie są w stanie zmienić swojej sytuacji, bo są na kompletnym dnie takiej apatii. To jest często depresja, to są ucieczki różnego typu. Taka pułapka ciągłego pogrążania się pogłębiającego tą bezradność.
Gdzie tej pomocy szukać?
Gdzie się da. Z rekomendowanych miejsc mamy nadzieję, że niedługo w Warszawie będzie taki wyspecjalizowany program, czy ośrodek, który będzie proponował szerszy program takiego wsparcia, budowania drogi wyjścia. Pierwsza rzecz to jest przede wszystkim rozejrzenie się wśród najbliższych. Ale rozmowa nie polegająca na: pożyczcie, podżyrujcie mi kolejne pożyczki, tylko przyznanie się wobec żony, wobec najbliższych, że mamy problem. Że musimy siąść wspólnie i nad tym problem porozmawiać. To jest często poszukanie pomocy prawnej. Niestety, wiedza prawna jest beznadziejna, nawet u ludzi, którzy pokończyli wyższe uczelnie. To jest zasięgniecie porad fachowców, którzy potrafią powiedzieć to wolno, tego nie wolno. Mają tacy ludzie bardzo często już problemy z windykacją, z egzekucją. Nie są bez szans i bez możliwości, ale tutaj ta pomoc wymaga profesjonalnego poprowadzenia. W Polsce zmienia się radykalnie prawo o upadłości konsumenckiej. To nie jest cudowna różdżka. Trzeba wiedzieć, jak mądrze się do tego zabrać. To jest często pomoc doradców finansowych. Trzeba się nauczyć podstawowych rzeczy. Ktoś kto wcześniej obracał tysiącami nie widział powodu prowadzenia budżetu, bo zawsze mu starczało. Dziś trzeba się nauczyć zredukować koszty, poszukać pracy, alternatyw. Ale przede wszystkim zarządzać budżetem, bo pieniądze, którymi się nie zarządza rozpływają. To jest też często pomoc psychologiczna. Ten kryzys niestety dla części klientów często kończy się 'zejściem ostatecznym'. W Polsce, według różnych szacunków, około tysiąca osób popełnia samobójstwo z powodów ekonomicznych. To jest w ogóle problem rosnący. Potrzebujemy życzliwe wsparcia. To nie chodzi o litość dla dłużnika, o wyręczanie go - wprost przeciwnie. Chodzi o kogoś, kto mi podpowie kierunek i może mi nawet potowarzyszy w tej drodze. Ale drogę muszę wykonać ja osobiście. W tym wsparciu bardzo cenne, rosnące w Polsce, bo na razie mamy tylko trzy grupy Anonimowych Dłużników; ale podejrzewam, że niebawem będzie 30, a może i 300, a może i 3000 jak to stało się ze wspólnotą Anonimowych Alkoholików - obecność innych ludzi, mających ten sam problem, którzy nie przychodzą się wspierać litując się nad sobą, czy rozwijając swoją roszczeniowość. Dzielą się tym, co w tych wspólnotach jest najważniejsze - doświadczenie, siła i nadzieja. Jeżeli 30 osób na mitingu mówi w danym temacie jak sobie próbowali poradzić, to klient, dostaje propozycję i to nie naukową, mądrą, fachową od osoby, która ten temat zna z pierwszej ręki, na sobie go przećwiczyła. I ta wymiana doświadczeń, to zrozumienie, ta wymiana doświadczeń w warunkach anonimowości to jest to, co jest niesamowicie ważne, żeby w tym procesie trwać. W długach najgorszą rzeczą jest akcyjność. Proszę zobaczyć, że zapożyczanie się na spłatę poprzednich zobowiązań to jest takie działanie. Mam kłopot, mam kłopot, zdobywam kolejną pożyczkę i uff... chwila ulgi. Wychodzenie długów jest jak wychodzenie z ciężkiej dziury. Tu trzeba małymi kroczkami, ale konsekwentnie.
Jakie jest znaczenie inicjatyw pozarządowych w pomocy dłużnikom?
Uznaliśmy, że w Polsce nie ma systemu, polityki pomagania dłużnikom. Takiego szerokiego, psychospołecznego, prawnego. Korzystając z naszych wielkopolskich doświadczeń postanowiliśmy spróbować zainteresować grupę ludzi, którzy się z dłużnikami spotykają na co dzień. Dzisiaj na szkoleniu są pracownicy pomocy społecznej, firm windykacyjnych, firm windykujących z administracji. I ci ludzi uczą się, że na dłużnika jako trudnego niestety klienta, sprawiającego bardzo wiele kłopotów, warto patrzeć szeroko. I patrzeć, że każda z tych służb, a szczególnie we współpracy może mu coś zaoferować. Nikt za niego nie spłaci długów - bo nie można. Nikt za niego pewnych rzeczy nie rozwiąże. Ale to wspólne wsparcie, wspólny język daje szanse, że jesteśmy w stanie współpracować. Okazuje się, że windykator czy komornik nie musi być wrogiem ani dłużnika, ani pracownika socjalnego. Tylko oni łączą swoją wiedzę i kompetencję, żeby temu dłużnikowi pomóc. Inicjatywa tych szkoleń to następne 60 osób, które tym językiem zaczną rozumieć dłużnika. Mamy nadzieję, że to się także przekształci w kolejne działanie i w Warszawie oprócz dwóch adresów grup Anonimowych Dłużników będziemy mogli podać miejsce, gdzie dłużnik będzie mógł przyjść po poradę prawną, finansową, bankowo-windykacyjną, psychologiczną. Bo ta pomoc musi być blisko. Ta pomoc powinna być też w miarę anonimowa i bezpłatna.
Jakie objawy u siebie, albo kogoś bliskiego zaobserwować, żeby pójść do was? I jak do was trafić?
Jest taka bardzo prosta metoda, taki kwestionariusz 15 pytań. Wystarczy na nie odpowiadać TAK lub NIE. I jeśli na osiem odpowiadamy TAK, to jest to czerwona lampka, taki sygnał, który powinien nas do tego skłonić. Można ten kwestionariusz znaleźć w internecie. Mówiąc wprost, to nie jest kwestia, że ja już jestem w rejestrze długów, że puka windykator do drzwi. Problem długów zaczyna się w tym momencie, kiedy ten problem zaczyna wypełniać moją głowę. Muszę o nim myśleć, on mi wraca, zaczynam się martwić. Zaczynam na przykład ukrywać swoje długi. Takim bardzo ważnym sygnałem jest sytuacja, kiedy zaczynam brać pożyczki, żeby spłacać poprzednie. Ciągłe troski i gonienie za bilansem powinno zasygnalizować, że jesteś na dobrej drodze do tego, żeby utracić kontrolę nad finansami, a wtedy ta bezradność będzie skutkiem. Jak do nas trafić? Wystarczyć poszukać moje nazwisko w wyszukiwarkę. Można wpisać 'psychologia zadłużenia', albo naszą stronę internetową programwsparcia.com. Wszystkie działania są poufne i nieodpłatne.