Stan pięciorga licealistów, którzy po szkolnej wycieczce trafili do Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Białymstoku, jest stabilnym. Młodzi ludzie zatruli się dopalaczami. Jak informuje reporter RMF FM Andrzej Piedziewicz, cztery dziewczyny i chłopak czekają na kolejne badania. O tym, czy jeszcze dziś wyjdą do domów, po południu zdecydują lekarze.
Do szpitala w Bydgoszczy w poniedziałek przywieziono dwóch gimnazjalistów. 12- i 13- latek leżeli na chodniku, wymiotowali. Mieli przy sobie puste opakowanie po dopalaczu. Jeden z nich trafił do szpitala nieprzytomny.
Po dwóch dniach hospitalizacji lekarze określają ich stan jako dobry. Nieprzytomny chłopiec - jak powiedzieli naszemu dziennikarzowi medycy - szybko odzyskał świadomość. Skończyło się tyko na nerwach - nie potwierdziły się podejrzenia, że na trwałe mógł uszkodzić sobie nerki. Chłopak - jak określają lekarze - formalnie jest już zdrowy; po kilkudniowej obserwacji będzie mógł opuścić szpital.
Drugi z nastolatków przebywa pod opieką kardiologów - jego stan stabilny.
Policjanci sprawdzają, kto sprzedał dopalacz niepełnoletnim, tym bardziej że ta odmiana już została wycofana ze sprzedaży.
Prezydent Bydgoszczy wypowiedział dopalaczom wojnę. Przed sklepami staną dziś strażnicy miejscy, którzy będą legitymować wchodzących i wychodzący klientów. W ratuszu trwają też prace na projektem uchwały dotyczącej zakazu sprzedaży dopalaczy. Czy takie doraźne działania mają szansę powodzenia?