Uszkodzone dachy i samochody, połamane drzewa, utrudnienia na drogach, tysiące osób bez prądu, zablokowane linie kolejowe i wstrzymane wydobycie węgla w jednej z kopalń - to krajobraz po burzach, które przeszły wczoraj niemal nad całą Polską. Niestety, jedna osoba zginęła, 17 zostało rannych. Strażacy usuwali skutki nawałnic przez całą noc. Sytuacja powoli wraca do normy.
Najgorzej było na Mazowszu. Tam strażacy interweniowali prawie 700 razy (w całym kraju 2100), w samej Warszawie 135 razy. Na Śląsku strażacy wyjeżdżali ponad 500 razy.
W całej Polsce uszkodzonych zostało w sumie ok. 100 dachów i kilkadziesiąt samochodów. Powalone drzewa blokowały drogi i szlaki kolejowe. Na Mazowszu wiatr zerwał 85 linii energetycznych.
Problemy z prądem były także na Śląsku. Tam energetycy wciąż mają ręce pełne pracy. W rejonie Rybnika i Raciborza w nocy bez prądu pozostawało ponad 50 tysięcy odbiorców. Spadające konary drzew wyłączyły tam kilkadziesiąt stacji przesyłowych. Prądu nie ma też około dwustu domów w rejonie Cieszyna.
Poprawia się za to sytuacja na drogach i szlakach kolejowych. Służbom już w nocy udało się odblokować drogę krajową numer dwa z Warszawy do Poznania, uprzątnąć tory na Górnym Śląsku, Kujawach, Wielkopolskie i Małopolsce. Około godz. 5 wznowiono ruch kolejowy na zablokowanej od ponad 12 godzin trasie Mikołów-Orzesze. Na najważniejszych trasach pociągi kursują więc bez problemów. A to nie lada osiągniecie, zważywszy, że wczoraj z powodu zerwania trakcji spóźniło się 165 pociągów pasażerskich, łączna suma opóźnień to 4453 minuty.
Dziś o spóźnieniach nie ma mowy. Trudności mogą się pojawić jedynie na trasach przejazdowych pociągów towarowych.