W maju minęło sześć lat od brutalnego pobicia byłego wiceszefa KNF Wojciecha Kwaśniaka, który nadzorował badanie nieprawidłowości w SKOK Wołomin. Na wniosek obrony sąd przesłuchuje kolejnych świadków w procesie.
Według adwokata Jerzego Naumanna, pełnomocnika pobitego urzędnika, sprawa jest prosta, a orzeczenie mogłoby zapaść po kilku rozprawach. Prawnik zaznaczył jednak, że obrona i oskarżeni robią wszystko, żeby przedłużyć postępowanie. Również prokurator Agnieszka Leszczyńska prowadząca sprawę oceniła, że proces toczy się w wyjątkowo wolnym tempie. Jej zdaniem obrońcy konsekwentnie wykorzystują prawo do składania wniosków, aby opóźnić wydanie surowego wyroku.
Nie zgodził się z tym obrońca jednego z oskarżonych mec. Adam Gomuła. Nie gramy na zwłokę. Zależy nam na rzetelnym procesie - zapewnił.
Wojciech Kwaśniak jako wiceprzewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego nadzorował kontrolę wołomińskiego SKOK-u, z którego - według prokuratury - wyprowadzono kilka miliardów złotych. W maju 2014 r. Kwaśniak został brutalnie pobity przed swoim domem w warszawskim w Wilanowie. Bandytę wynająć miał członek rady nadzorczej SKOK Wołomin.
Proces w tej sprawie ruszył przed Sądem Rejonowym dla Warszawy Mokotowa w końcu 2015 r. Jednak w listopadzie 2017 r. sędzia prowadząca sprawę poszła na urlop macierzyński. Postępowanie, które znajdowało się już w końcowej fazie, musiało zatem ruszyć od nowa. W konsekwencji proces rozpoczął się ponownie w kwietniu ub.r.
Na ławie oskarżonych w zasiedli: członek rady nadzorczej SKOK Wołomin Piotr P., który miał zlecić pobicie Kwaśniaka, Krzysztof A. ps. "Twardy", który miał dokonać napaści na urzędnika i Jacek W., któremu zarzucono współudział w ataku.
W sprawie tej odbyło się już kilkanaście rozpraw, podczas których sąd m.in. odebrał wyjaśnienia od oskarżonych i przesłuchał licznych świadków.
Mimo kilkunastu posiedzeń postępowanie nie przeszło jednak do fazy końcowej. Pełnomocnik Kwaśniaka powiedział, że finał tego procesu stale się oddala, a do wyroku jeszcze daleko. Jego zdaniem obrona i oskarżeni robią wszystko, żeby przeciągnąć to postępowanie, wykorzystując do tego wszelkie dostępne narzędzia proceduralne.
Jerzy Naumann przypomniał, że po wznowieniu procesu obrońcy złożyli już co najmniej kilkanaście wniosków zmierzających do przedłużenia procesu. Chodzi o pisma, w których obrona domagała się m.in. wyłączenia sędziego lub prokuratora i odroczenia rozprawy. Prawnik podkreślił, że wnioski te miały też związek ze stanem zdrowia jednego z oskarżonych.
Jak dodał, kolejną zagrywką zmierzającą do opóźnienia postępowania było też zastąpienie obrońcy innego oskarżonego przez adwokata, który ma zawieszone prawo wykonywania zawodu. Naumann nie wykluczył, że mogło skutkować to koniecznością powtórzenia całego procesu.
Jego zdaniem "sprawa jest tak prosta do osądzenia, że można by się z nią uporać w pięć dni sesyjnych. (...) Patrząc na to, co dzieje się w tej sprawie i w innych tego typu, to ‘ręce opadają’" - dodał adwokat.
Prok. Leszczyńska z Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wlkp. również oceniła, że proces toczy się w wyjątkowo wolnym tempie. Jak dodała, przyczyną niespiesznego biegu postępowania są w głównej mierze liczne wnioski składane przez obronę.
Obrońcy mają prawo do składania wniosków i konsekwentnie wykorzystują to prawo w celu przedłużenia procesu - wskazała prok. Leszczyńska. Według niej obrona przyjęła tę strategię z obawy przed surowym wyrokiem.
Z kolei obrońca Krzysztofa A., oskarżonego o dokonanie pobicia, adwokat Adam Gomuła nie zgodził się z zarzutami strony przeciwnej. Prawnik zaprzeczył jakoby liczne wnioski, które składa w tej sprawie, zmierzały do opóźnienia procesu. Absolutnie nie gramy na zwłokę. Nam zależy na rzetelnym procesie. Patrząc na dokumenty widać ewidentnie, że przez okres ostatnich lat znacznie zmieniła się sytuacja i stan zdrowia niektórych oskarżonych - zaznaczył adwokat.
Podkreślił też, że nie można godzić się na prowadzenie procesu w myśl zasady "byle tylko proces się toczył". Wskazywał, że obrońcy chcą, aby stan zdrowia oskarżonych był poważnie traktowany przez prokuraturę i sąd. A to - jak dodał, wymaga m.in. ustaleń biegłych, co do możliwości udziału niektórych oskarżonych w procesie.
Mec. Gomuła także nie spodziewa się rychłego zakończenia procesu. Według niego największą przeszkodą w sprawnej finalizacji sprawy mogą być trudności z przesłuchaniem, kluczowego - jego zdaniem - świadka, który odbywa w Niemczech karę za przestępstwo nie związane z tą sprawą.
Zeznania składała lekarz, która udzielała pierwszej pomocy byłemu wiceszefowi KNF tuż po pobiciu. Kobieta mówiła przed sądem, że Kwaśniak miał liczne rany, złamaną rękę, podejrzenie wstrząsu mózgu i zakrwawione całe ubranie.
Jej zdaniem to, że Kwaśniak bronił się podczas napaści, uchroniło go nawet przed utratą życia. To, że pacjent się bronił, uchroniło pokrzywdzonego przed większym urazem. Widziałam dużo słabsze uderzenia, które skończyły się śmiercią - wskazała.
Sąd zapowiedział, że podczas najbliższych rozpraw będzie kontynuował przesłuchiwanie świadków.