Czy pułkownik Radosław Kujawa, szef Wywiadu Wojskowego, przełożony szyfranta Stefana Zielonki, tuszował zaginięcie chorążego? Wywiad nie przekazał informacji o zaginięciu ani do prokuratury wojskowej, ani żandarmerii. Dlatego teraz posłowie sejmowej speckomisji wyjaśnień żądają od ministra obrony. Bogdan Klich nie przyjdzie jednak na posiedzenie komisji.
Minister zmienił plany i udaje się do Malborka. To, że nie będzie ministra Klicha nie znaczy, że odpuścimy sprawę zaginięcia szyfranta Zielonki - obiecuje w rozmowie z reporterem RMF FM Markiem Smółką poseł PiS Zbigniew Wassermann, członek sejmowej komisji do spraw specsłużb. Szef komisji Stanisław Rakoczy z PSL-u nie posądza ministra obrony o unik. O tym, że Klichowi wypadło coś nagłego dowiedział się po godz. 9 rano. Z kolei Wassermann uważa, że skoro minister zaproszenie na dziś dostał z dużym wyprzedzeniem, mógł dopasować swoje wyjazdy służbowe.
Jednak pytania o chorążego Zielonkę i tak padną. Na posiedzeniu komisji będzie szef Sztabu Generalnego, gen. Franciszek Gągor i siedmiu innych generałów. Zdaniem Wassermanna, w sprawie szyfranta zasadne byłoby jeszcze raz poprosić o wyjaśnienia szefa Służby Wywiadu Wojskowego Radosława Kujawę. W dniu, w którym media ujawniły, że zniknął szyfrant naszpikowany wiedzą o polskich służbach, szef wojskowego wywiadu zapewniał sejmową komisję ds. służb specjalnych, że zrobił wszystko, aby wyjaśnić tę sprawę. Gazeta sprawdziła zapewnienia płk. Kujawy. Z tych ustaleń wynika jasno, że wywiad wojskowy nie tylko niczego nie wyjaśnił, ale zajmował się tuszowaniem sprawy. O zniknięciu szyfranta długo nic wiedziała prokuratura wojskowa.
O chorążym Zielonce głośno w Rosji
Historia polskiego szyfranta głośnym echem odbija się też w Rosji. Oficjalnie nikt tej sprawy nie komentuje, ale o Zielonce głośno jest na internetowych portalach zajmujących się służbami specjalnymi i zagraniczną prasą. Opinie na portalach internetowych to pasmo kpin z „profesjonalnych” polskich służb, oraz opinie, że Rosja może spać spokojnie, skoro NATO ma takich członków.
Są jednak również zupełnie racjonalne uwagi, że specsłużby nie porywają szyfrantów, bo to żadna korzyść dla innego państwa, gdyż druga strona od razu zmienia zabezpieczenia. Obecnie zaś szyfrują komputery, szyfranci nie znają algorytmów, a klucze kodowe są jednorazowe. Wygląda więc na to, że chorąży Zielonka nie jest tak cenny jak się wydaje.