Stołeczni policjanci zatrzymali kobietę, która według śledczych może mieć związek z rozwieszeniem w Warszawie plakatów uderzających w ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego. Zatrzymaną portal OKO.press nazywa "aktywistką, znaną z protestów przeciw łamaniu praworządności".
Chodzi o wymierzone w Łukasza Szumowskiego plakaty "Ewangelia wg Łukasza Sz.", które w nocy z czwartku na piątek pojawiły się na kilku warszawskich przystankach. Plakaty przedstawiały postać ministra zdrowia w stroju Zakonu Kawalerów Maltańskich i na tle krzyży. U góry - jak informowała "Gazeta Wyborcza" - znalazł się napis "Ewangelia wg Łukasza Sz.", a dalej m.in. hasła: "Zakłamywanie statystyk dot. epidemii COVID-19" i "Rekomendacja w sprawie wyborów", a u dołu: "Po trupach do celu".
W poniedziałkowy wieczór 5 stołecznych policjantów zatrzymało - o czym poinformowały portal OKO.press i Polska Agencja Prasowa, powołująca się na swoje nieoficjalne ustalenia - kobietę, która według śledczych może mieć związek z rozwieszeniem plakatów.
Jak relacjonował w rozmowie z OKO.press adwokat zatrzymanej mec. Radosław Baszuk: "Policja około godziny 20:30 zatrzymała moją klientkę w obecności jej rodziców i nieletniej córki. Dokonano przeszukania mieszkania. Policja zabrała stary tablet, laptop i nieużywane od dłuższego czasu telefony komórkowe".
Adwokat przekazał, że kobietę przewieziono do komendy na ul. Dzielnej, gdzie wręczono jej protokół zatrzymania z adnotacją: "Przyczyny zatrzymania - osoba podejrzana o to, że w dniach 29-30 maja na terenie Warszawy, działając wspólnie i w porozumieniu z innymi dotychczas nieustalonymi osobami, dokonała kradzieży z włamaniem do 15 gablot reklamowych umieszczonych w wiatach przystankowych, a następnie dokonała zaboru w celu przywłaszczenia mienia w postaci plakatów o łącznej wartości 450 złotych, czym działała na szkodę spółki AMS Spółka Akcyjna. To czyn z artykułu 279 paragraf 1 Kodeksu Karnego, czyli tak zwana kradzież z włamaniem - zachodzi obawa zatarcia śladów".
"To absurdalne skądinąd zatrzymanie mojej klientki z podejrzeniem włamania z kradzieżą na kwotę 450 zł nie służy niczemu. W nocy żadne czynności nie są przeprowadzane. Mamy do czynienia z zatrzymaniem, które nie pełni żadnej funkcji procesowej, a jest tylko szykaną. Ten sam efekt można było osiągnąć przeprowadzając przeszukanie wciągu dnia" - komentuje w rozmowie z OKO.press mec. Radosław Baszuk.
Dodaje, że podczas zatrzymania kobietę zakuto w kajdanki, pozwalając jej trzymać ręce z przodu.