Sąd Najwyższy zajmuje się apelacją prokuratury w sprawie zbrodni wojennej w Nangar Khel. W czerwcu zeszłego roku Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie z braku dowodów uniewinnił wszystkich siedmiu oskarżonych żołnierzy.

REKLAMA
Zobacz również:

Rozprawa przed Sądem Najwyższym potrwa dwa dni. Izba Wojskowa Sądu zbada apelację prokuratury, która chce uchylenia wyroku uniewinniającego siedmiu polskich komandosów od zarzutu popełnienia zbrodni wojennej w Afganistanie. Apeluje też jeden z obrońców. Adwokat chor. Andrzeja O. "Osy" chce zmiany podstawy uniewinnienia - by nie był nią brak dowodów, a sądowe stwierdzenie, że jego klient nie dopuścił się zarzuconej zbrodni.

16 sierpnia 2007 roku w wyniku ostrzału z broni maszynowej i moździerza wioski Nangar Khel na miejscu zginęło sześć osób - dwie kobiety i mężczyzna oraz troje dzieci, w tym trzy- i pięciolatka. Dwie kolejne osoby zmarły w szpitalu. Konwencja haska stwierdza, że ludność cywilna na terenach objętych działaniami wojennymi jest chroniona jej przepisami "w takim zakresie, w jakim nie uczestniczy w walkach". Złamanie konwencji jest zbrodnią wojenną, ściganą zarówno przez prawo międzynarodowe, jak i polskie.

Prokuratura Wojskowa z Poznania oskarżyła o taką zbrodnię siedmiu żołnierzy: dowódcę grupy kpt. Olgierda C. (nie zgadza się na podawanie danych), ppor. Łukasza Bywalca, chor. Andrzeja Osieckiego, plut. Tomasza Borysiewicza, starszych szeregowych Jacka Janika i Roberta Boksę oraz st. szer. rezerwy Damiana Ligockiego (jako jedyny nie miał on zarzutu zabójstwa cywili, lecz ostrzelania niebronionego obiektu). Groziło im do dożywocia, a Ligockiemu - do 15 lat więzienia.

W czerwcu ubiegłego roku Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie z braku dowodów uniewinnił wszystkich oskarżonych podkreślając, że materiał dowodowy nie był pełny i miał liczne braki - na tyle istotne, że nie pozwoliły one na przypisanie winy podsądnym. Zarazem sąd przyznał, że prokurator miał prawo wszcząć śledztwo, a sąd aresztować żołnierzy w 2007 roku.