Niemal pięć godzin trwało czwartkowe spotkanie liderów Prawa i Sprawiedliwości, Solidarnej Polski i Porozumienia: tematem rozmów były nowa umowa koalicyjna i planowana rekonstrukcja rządu. Według wcześniejszych nieoficjalnych ustaleń reportera RMF FM Patryka Michalskiego, władze PiS przygotowały się do walki z ambicjami koalicjantów - przede wszystkim z Solidarnej Polski. Jak nieoficjalnie dowiedział się dziennikarz RMF FM, politycy Prawa i Sprawiedliwości mieli w ostatnim czasie podsumować stan posiadania tego koalicjanta w regionach i prześwietlić powiązania ludzi tej partii ze spółkami po to, by władze PiS-u mogły przywołać wszystkie te przypadki podczas negocjacji.
Według nieoficjalnych ustaleń Patryka Michalskiego, w obozie rządzącym trwa przeciąganie liny - przede wszystkim właśnie między PiS-em a Solidarną Polską, która coraz mocniej próbuje wybijać się na niezależność i domaga się zaostrzenia ideologicznego kursu. Podczas negocjacji na Nowogrodzkiej władze PiS-u miały próbować ostudzić nieco "rozgrzane głowy" Zbigniewa Ziobry i jego ludzi. Politycy Solidarnej Polski odpowiadali zaś w kuluarach, że taki pomysł ich dziwi, i mówili, że bez specjalnych poszukiwań są w stanie wskazać miejsca, gdzie intratne stanowiska w państwowych spółkach są zajmowane przez rodziny i znajomych polityków PiS-u.
Po godzinie 17:00 w siedzibie PiS-u przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie spotkali się m.in. prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński oraz liderzy Solidarnej Polski i Porozumienia - Zbigniew Ziobro i Jarosław Gowin. Obecny był również premier Mateusz Morawiecki.
Tematami rozmów były nowa umowa koalicyjna i planowana rekonstrukcja gabinetu Morawieckiego, w tym - jak donosił nasz dziennikarz - prawdopodobny powrót Jarosława Gowina do rządu. Mógłby on kierować połączonymi resortami rozwoju oraz funduszy i polityki regionalnej.
Dotychczasowa umowa koalicyjna pomiędzy PiS, Solidarną Polską i Porozumieniem obowiązywała do wyborów prezydenckich. W umowie znajdują się m.in. kwestie obsady stanowisk w rządzie przez ugrupowania wchodzące w skład Zjednoczonej Prawicy.
W środę przy Nowogrodzkiej odbyło się spotkanie kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości. Szef klubu PiS, wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki po spotkaniu mówił dziennikarzom, że dotyczyło ono najbliższego posiedzenia Sejmu, ale też rekonstrukcji rządu i planów dotyczących rozmów z koalicjantami.
Pytany, kiedy nastąpi rekonstrukcja rządu, Terlecki odparł, że musi być ona "poprzedzona poważną rozmową z koalicjantami". Na pytanie zaś, jak szeroka będzie rekonstrukcja, odparł: "Zobaczymy, to wszystko zależy od tych rozmów".
Prezes PiS Jarosław Kaczyński w rozmowie z PAP na początku sierpnia zapowiedział, że rekonstrukcja rządu odbędzie się we wrześniu lub najdalej na początku października.
Jak zaznaczył, plan zakłada zmniejszenie liczby resortów - nawet do 12. Pytany natomiast, czy w takiej sytuacji koalicjanci z Solidarnej Polski i Porozumienia otrzymają po jednym resorcie - obecnie każda z tych partii decyduje o obsadzie dwóch resortów - lider PiS odparł: "Przy takiej liczbie ministerstw, to po prostu wynika ze zwykłej arytmetyki, i to tak traktowanej bardzo - można powiedzieć - szczodrze dla naszych koalicjantów".
W środę rzecznik rządu Piotr Müller powtórzył, że rekonstrukcja rządu planowana jest na przełom września i października. Według niego nie zapadła jeszcze decyzja co do ostatecznej liczby przyszłych ministerstw. Pytany o dotychczasową umowę koalicyjną Zjednoczonej Prawicy, zgodnie z którą politycy Solidarnej Polski i Porozumienia mają w rządzie po dwie teki, Müller odparł, iż ustalenie to dotyczy obecnej liczby ministerstw, a teraz dojdzie do pewnej modyfikacji, "jeżeli chodzi o liczbę resortów i zakresy działów administracji rządowej".
"Naturalne jest to, że skoro Prawo i Sprawiedliwość, największa partia w Zjednoczonej Prawicy, będzie miało mniej resortów, to tak samo proporcjonalnie nasi koalicjanci tę liczbę resortów powinni mieć mniejszą" - dodał.
W obecnym rządzie Mateusza Morawieckiego funkcjonuje 20 ministerstw.