USA są przeciwne przyznaniu Niemcom stałego miejsca w Radzie Bezpieczeństwa ONZ - podał "Der Spiegel". Według niemieckiego tygodnika, Waszyngton nie chce dopuścić do naruszenia praw mocarstw zwycięskich w II wojnie światowej.
Kanclerz Gerhard Schröeder zgłosił w minionym tygodniu, że Niemcy chcą zająć miejsca wśród stałych członków Rady Bezpieczeństwa. Ambicje swego kraju uzasadnił wkładem Niemiec w zachowanie pokoju i bezpieczeństwa na świecie. Obecnie prawie 8 tys. niemieckich żołnierzy bierze udział w misjach pokojowych i stabilizacyjnych w różnych częściach świata.
Minister spraw zagranicznych Joschka Fischer zabiega gorliwie w kuluarach ONZ o poparcie, ale doświadczeni dyplomaci uważają obecnie Waszyngton za głównego przeciwnika tych planów - twierdzi "Spiegel". Kanclerza popiera Francja, która zaproponowała nawet włączenie niemieckiego dyplomaty do swojej delegacji przy ONZ. Wielka Brytania po cichu liczy na sprzeciw ze strony amerykańskiej administracji.
Sekretarz generalny ONZ Kofi Annan w 2003 r. zlecił grupie ekspertów opracowanie propozycji reformy Narodów Zjednoczonych. Eksperci zaproponują prawdopodobnie poszerzenie Rady Bezpieczeństwa, składającej się z pięciu stałych i dziesięciu niestałych członków. Przedstawienia propozycji oczekuje się dopiero po listopadowych wyborach prezydenckich w USA.