Mężczyzna, który spędził 11 lat w zakładzie psychiatrycznym, może ubiegać się o odszkodowanie i zadośćuczynienie od Skarbu Państwa. Umożliwia to orzeczenie Sądu Najwyższego. 78-latek był podejrzany o groźby karalne, za które groziła mu grzywna, kara ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do 2 lat. Orzeczony w związku z tym pobyt w zamkniętym zakładzie trwał zaś 11 lat - podkreśla zespół prasowy Rzecznika Praw Obywatelskich, który w jego sprawie wniósł kasację do Sądu Najwyższego.

REKLAMA

Mężczyźnie postawiono zarzut wypowiadania od 1998 do 2003 r. gróźb karalnych wobec innych osób typu "pokażę ci!"; "załatwię cię!"; "wytruję cię", które wzbudziły uzasadnioną obawę, że zostaną spełnione.

W 2004 r., na wniosek prokuratora rejonowego, sąd I instancji umorzył postępowanie karne i orzekł o umieszczeniu mężczyzny, tytułem tzw. środka zabezpieczającego, w zakładzie psychiatrycznym. W 2004 r. został on przyjęty do szpitala psychiatrycznego.

Mężczyzna zaskarżył postanowienie sądu I instancji. Jego zdaniem, sąd błędnie określił stan jego zdrowia, jak również błędnie uznał, iż stwarza on zagrożenie. Powtarzał też, że "nie wyraża zgody na pójście do szpitala". Sąd II instancji nie uwzględnił zażalenia i utrzymał w mocy zaskarżone postanowienie I instancji dotyczące umieszczenia w zamkniętym zakładzie.

Analizując akta sprawy, Rzecznik Praw Obywatelskich dostrzegł, że sąd odwoławczy powierzchownie odniósł się do zażalenia i nie ustosunkował się należycie do wszystkich zarzutów. Nie odniósł się np. do okoliczności świadczących o tym, że stopień społecznej szkodliwości czynów podejrzanego nie był znaczny. Według RPO doszło do "rażącego naruszenie prawa".

W kasacji Rzecznik wniósł o uchylenie postanowień sądów oraz o umorzenie postępowania karnego z powodu ustania karalności czynów zarzucanych podejrzanemu. W SN do stanowiska RPO przyłączył się zarówno obrońca podejrzanego, jak i prokurator.

10 listopada SN uwzględnił w całości kasację Rzecznika, uchylił zaskarżone postanowienia i umorzył postępowanie wobec podejrzanego. SN potwierdził że doszło do rażącego naruszenia prawa przez "niezwykle powierzchowne odniesienie się" przez SO do zarzutów zażalenia.

SN ocenił, że "funkcjonowanie podejrzanego w środowisku zamieszkania przed orzeczeniem umieszczenia go na internacji niewątpliwie było uciążliwe dla jego otoczenia - o czym zgodnie zeznawali pokrzywdzeni w śledztwie - ale od tego stwierdzenia daleko jest jeszcze do uznania, że wypowiadane przez mężczyznę przez 5-letni okres czasu groźby typu "pokażę ci", "załatwię cię", "wytruję cię", które nigdy nie weszły w jakąkolwiek fazę realizacji, stanowią czyn o znacznej społecznej szkodliwości".

Według SN niewątpliwie choroba psychiczna może w pewnych sytuacjach stanowić ryzyko dla życia i zdrowia samego chorego i jego otoczenia, ale warunkiem sine qua non pozbawienia go w związku z tym wolności i przymusowego umieszczenia w szpitalu psychiatrycznym jest "przeprowadzenie rzetelnego postępowania karnego, w którym ustali się ponad wszelką wątpliwość nie tylko fakt popełnienia czynu mogącego być podstawą detencji, ale i pozostałe, prawne oraz medyczne aspekty jej orzeczenia".

W świetle niejednoznacznej i mogącej budzić wątpliwości oceny rzeczywistego rozmiaru społecznej szkodliwości postawionych podejrzanemu zarzutów, jak i jednostronności dowodów wskazujących na jego sprawstwo, pochodzących wyłącznie od jego sąsiadów, niepokoić może brak kontaktu sądu orzekającego z osobą, wobec której orzeczono środek zabezpieczający w postaci przymusowego umieszczenia jej w szpitalu
- podkreślił SN.

Dodano, że mężczyzna "był w stanie podejmować rzeczową obronę, czego dowodzą jego kolejne pisma, na podstawie których trudno przyjąć, iż zawierały one treści wyłącznie o charakterze urojeniowym".

Zdaniem SN truizmem jest stwierdzenie, że zasada domniemania niewinności dotyczy również takich osób jak 78-latek. Nikt nie może być zatem pozbawiony wolności w drodze środka zabezpieczającego bez uprzedniego ustalenia sprawstwa czynu o znamionach przestępstwa, cechującego się wysoką społeczną szkodliwością i obawą, że czynu tego sprawca - w związku z istniejącą chorobą - może się dopuścić ponownie - uznało trzech sędziów SN.

Komentując sprawę, Joanna Grzegorzewska z zespołu prawa karnego biura RPO powiedziała, iż dla SN nie ulega wątpliwości, że kilkuzdaniowe odniesienie się przez Sąd Okręgowy do zarzutów zażalenia, ograniczone w zasadzie do prostej akceptacji stanowiska SR o zastosowaniu środka zabezpieczającego, nie spełnia elementarnych wymogów rzetelnej kontroli odwoławczej.

Sąd II instancji nie zauważył, że SR nie przeprowadził, poza obowiązkowym przesłuchaniem biegłych lekarzy psychiatrów oraz psychologa, jakiegokolwiek postępowania dowodowego, mającego potwierdzić sprawstwo podejrzanego - dodała. Sam podejrzany nie został nawet przesłuchany w postępowaniu przygotowawczym.

Według Grzegorzewskiej, nie sposób uznać, aby wypowiadane przez podejrzanego groźby, które nigdy nie weszły w jakąkolwiek fazę realizacji, stanowiły czyn o znacznym stopniu społecznej szkodliwości, uzasadniający bezterminową de facto detencję 78-letniego obecnie człowieka.

Zapadłe orzeczenie Sądu Najwyższego otwiera drogę do dochodzenia przez wnioskodawcę od Skarbu Państwa odszkodowania i zadośćuczynienia - zaznaczyła Grzegorzewska.

(mal)