Izrael boi się zamachów. Przez kilkadziesiąt godzin po wtorkowym ataku na Stany Zjednoczone przestrzeń powietrzna Izraela była zamknięta dla jakichkolwiek cywilnych samolotów. Teraz samoloty moga tam już latać, jednak specjalne środki ostrożności wprowadzono na wszystkich lotniskach, w porcie lotniczym im. Ben Guriona w Tel Awiwie, gdzie dotarł nasz specjalny wysłannik.
Na pierwszy rzut oka to najpilniej strzeżone lotnisko na świecie funkcjonuje normalnie – samoloty lądują i startują co kilka minut. To, co jednak dzieje się później, w niczym nie przypomina normalnego lotniska. Samolot, którym przyleciał do Izraela nasz korespondent, przez kilkadziesiąt minut czekał na zakończenie kontroli agentów bezpieczeństwa – jeszcze na pasie startowym. Potem trzeba było odczekać w gigantycznej kolejce na odprawę paszportową, a następnie każdego obcokrajowca czekała rozmowa z agentem ochrony. Co ciekawe, są to najczęściej kobiety. Pytania są bardzo szczegółowe: np. o planowane miejsce zamieszkania, ilość wizyt w Izraelu, pytania o pracę itp. To jednak nie jedyna kontrola w drodze do Izraela. Już w Wiedniu każdy pasażer lecący do Izrael jest dokładnie kontrolowany. Ochrona pytała przede wszystkim co działo się z bagażem przez ostatnie godziny i czy nikt niepożądany nie miał do nich dostępu.
foto Archiwum RMF
09:25