Ulicami Warszawy przeszedł marsz "Dość rasizmu i faszyzmu". Zorganizowała go koalicja Zjednoczeni Przeciw Rasizmowi.
W gronie tegorocznych organizatorów znalazły się m.in. Inicjatywa Dom Otwarty, Pracownicza Demokracja, Partia Zieloni, Ruch Sprawiedliwości Społecznej, Partia Razem i Stowarzyszenie Wygra Warszawa.
Jesteśmy tu, by wyrazić swój sprzeciw, sprzeciw wobec tego, co się dzieje na całym świecie, sprzeciw wobec poniżania ludzi - takich, którzy mają jeszcze trudniej, uchodźców, imigrantów, tych, którym tak naprawdę najtrudniej odnaleźć się w nowym państwie, a podlegają dodatkowej presji ze strony rasistów - mówił w Filip Ilkowski z Pracowniczej Demokracji. Mamy specyficzną sytuację także w Polsce, gdzie władze roztaczają parasol ochronny nad organizacjami wprost nawiązującymi do tradycji faszystowskich i pokrewnych faszyzmowi z lat 30. Nie ma na to zgody - podkreślał.
Kilkuset uczestników marszu zebrało się przy pomniku Mikołaja Kopernika na Krakowskim Przedmieściu, następnie przemaszerowało Nowym Światem, pl. Trzech Krzyży, ulicami Mokotowską, Piękną, Wiejską - aż pod Sejm.
Protestujący nieśli ze sobą transparenty z napisami "Faszyzm zbrodnią, nie opinią", "Wolność ma wszystkie kolory świata" czy "Precz z faszyzmem i nacjonalizmem". Wśród skandowanych haseł słychać było m.in. "Rasizm stop - nie damy się podzielić", "Solidarność naszą bronią, a rasiści niech się gonią" i "Nie ma ludzi nielegalnych". Część osób niosła też ze sobą tabliczki, na których widniały daty i miejscowości, w których miały miejsce ataki na tle rasistowskim.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
By upamiętnić ofiary piątkowej tragedii w Nowej Zelandii, uczestnicy marszu zapalili znicze przy ambasadzie tego kraju. Ilkowski podkreślił, że wydarzenia z Nowej Zelandii miały swoją "obrzydliwą, rasistowską, faszystowską twarz". Nie była to tragedia neutralna politycznie, była to tragedia spowodowana polityką rasizmu, islamofobii, polityką reprezentowaną przez rządy również w takim państwie jak Polska - od Donalda Trumpa poprzez takich ludzi jak Jarosław Kaczyński mamy do czynienia z cynicznym używaniem rasizmu do celów politycznych" - powiedział.
Wcześniej uczestnicy marszu zatrzymali na Rondzie de Gaulle'a, gdzie w symbolicznym geście walki przeciwko rasizmowi między ulicznymi latarniami zawiesili różnokolorowe wstążki.
Ostatnim przystankiem protestujących była Ambasada Stanów Zjednoczonych. Członkowie marszu przerwali rozłożony na całą długość ulicy transparent stylizowany na mur. Jak podkreślano, był to symboliczny gest przeciwko "polityce murów", którą reprezentuje obecny prezydent USA Donald Trump.