Na 4 dni przed śląskim dramatem, tuż przed godz. 19 automatyczny sejsmograf jednej z niemieckich stacji zanotował silny wstrząs wokół miejsca katowickiego dramatu. W sobotę - sejsmografy głównego Instytutu Górnictwa zanotowały - dwa inne wstrząsy.

REKLAMA

To były dwa zjawiska. Jedno o godz. 13.04 na kopalni Staszic – o energii 10 do potęgi piątej. I wstrząs o godzinie 14.26 na kopalni Bobrek-Centrum - 10 do czwartej - wyjaśnia profesor Józef Dubiński – dyrektora instytutu. Wg niego żaden z tych wstrząsów nie miał wpływu na zawalenie się hali. To nie były silne wstrząsy – podkreśla. Takie tąpnięcia nie są wyczuwane przez ludzi na powierzchni w miejscu, gdzie wystąpiły, a co dopiero tyle kilometrów dalej. Nie ma mowy, by te wstrząsy mogły wywołać uszkodzenia mechaniczne.

Tąpnięcie o sile 2,5 w skali Richtera w tak zwanej "magnitudzie lokalnej" zarejestrowały sejsmografy w stacji w małopolskim Ojcowie na kilka dni przed katastrofą i jeszcze słabsze wstrząsy, w sam dzień katastrofy. Jednak ich epicentrum było w okolicach Rybnika.

Były to słabe wstrząsy, by mogły mieć znaczenie – zaznacza jeden z pracowników stacji. Dopiero trzęsienia powyżej 4,5 stopni mają wpływ na konstrukcję. Posłuchaj:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Przypomnijmy, pojawiły się także informacje o innym tąpnięciu - miało do niego dojść 24 stycznia, o godzinie18:55 na długości geograficznej 18,9 i szerokości 50,1. Wstrząs miał mieć siłę 2,1 w skali Richtera.