Narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowa lub życia – taki zarzut prokuratura stawia dyrektorce wrocławskiego gimnazjum. Na boisku przy tej szkole pod koniec lipca zginął 15-letni Filip, porażony prądem.
Kobiecie grozi do 5 lat więzienia. Zarzut wiąże się z „brakiem reakcji zmierzających do usunięcia występującego zagrożenia”. Dyrektorka po tragedii utrzymywała, że nie doszły do niej żadne sygnały na temat prądu, przepływającego przez siatkę na szkolnym boisku do koszykówki. Co innego mówili grający tam chłopcy, a także szkolna woźna – twierdzili, że informowali dyrekcję, że siatka jest podłączona do prądu.
W szkole taka decyzja prokuratury nie dziwi. Posłuchaj relacji Michała Szpaka:
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
15-letni Filip zginął na szkolnym boisku do koszykówki pod koniec lipca. Podczas gry wspiął się na mur, otaczający boisko; szukał piłki. Okazało się, że wieńcząca ścianę siatka jest podłączona do prądu. Chłopak został porażony. We wtorek władze Wrocławia zdecydowały o zawieszeniu dyrektorki w obowiązkach służbowych.