53-letni górnik zginął w poniedziałek w kopalni "Zofiówka" w Jastrzębiu Zdroju. Mężczyzna znalazł się pod wagonem wiozącej pracowników podziemnej kolejki. Do wypadku doszło 900 metrów pod ziemią.

REKLAMA

Mężczyzna z nieustalonych dotąd przyczyn opuścił będącą w ruchu podziemną kolejkę, wiozącą górników z rejonu ściany wydobywczej na podszybie. Odbił się od ociosu i zginął pod wagonikiem.

Zmarły jest 12. w tym roku śmiertelną ofiarą wypadków w polskim górnictwie węgla kamiennego i 16. w całym polskim przemyśle wydobywczym. Był pracownikiem przedsiębiorstwa robót górniczych, świadczącego usługi na rzecz kopalni.

Okoliczności wypadku wyjaśnia Okręgowy Urząd Górniczy w Rybniku. Jak dotąd nie wiadomo, dlaczego mężczyzna opuścił kolejkę. Mógł wypaść, ale także próbować samowolnie wyjść, chcąc pójść w kierunku szybu inną drogą. Ma to wyjaśnić prowadzone przez nadzór górniczy postępowanie.

Z danych WUG wynika, że wypadki związane z podziemnym transportem należą do najczęstszych przyczyn tragedii w górnictwie. W większości przypadków winne są ludzkie błędy. Eksperci nie chcą jednak przesądzać, jak było tym razem.

Był to drugi w tym roku śmiertelny wypadek w jastrzębskiej kopalni "Zofiówka". 14 kwietnia zginął tam pracownik firmy usługowej "Progór".