Prokuratura Okręgowa we Włocławku, prowadząca śledztwo w sprawie śmierci nienarodzonych bliźniąt w tamtejszym szpitalu, przesłuchała pierwsze osoby. Zabezpieczone zostały aparaty USG w szpitalu - poinformował prokurator Jan Stawicki.

REKLAMA

Po zwolnieniu z tajemnicy lekarskiej przesłuchani zostaną lekarze, jest przesłuchiwany personel szpitala. Stawicki dodał, że śledztwo zostało przeniesione z prokuratury rejonowej do okręgowej, aby sprawą zajął się bardziej doświadczony prokurator.

Śledczy zabezpieczyli także aparaty USG w ginekologiczno-położniczym Szpitalu Specjalistycznym im. ks. Jerzego Popiełuszki. Z aparatów miały zostać wykasowane dane. Najprawdopodobniej zostały one usunięte w piątek 17 stycznia, zaraz po śmierci bliźniąt. Śledczy zabezpieczyli jednak sprzęt dopiero w sobotę 25 stycznia. Na pytanie, dlaczego nie zrobili tego wcześniej, odpowiadają, że nie wiedzieli o tym aspekcie sprawy. Prokurator twierdzi jednak, że jest duża szansa, iż brakujące dane zostaną odzyskane.

Urządzenia zostały zabezpieczone w taki sposób, aby nie spowodować zakłócenia w pracy szpitala i nie narazić pacjentów (...) dane zabezpieczono w sposób, który gwarantuje nam przeprowadzenie pełnych badań, czy nastąpiła ingerencja w te nośniki - dodał prokurator.

Ojciec bliźniąt już przesłuchany, ordynator jeszcze nie

Jak podkreśla prokurator, kluczowe dla śledztwa jest ustalenie, co było powodem ustania krążenia u bliźniąt. W sprawie przesłuchano już ojca dzieci, który w śledztwie ma status pokrzywdzonego.

Ordynator ginekologii szpitala we Włocławku nie został jeszcze przesłuchany - najpierw sąd musi zwolnić go z tajemnicy lekarskiej. Prokuratura sprawdza, czy to właśnie on powinien poinformować śledczych o śmierci nienarodzonych bliźniąt na kilka godzin przed planowany cesarskim cięciem.

Według prokuratury, każdy funkcjonariusz publiczny musi powiadomić organy ścigania o możliwości złamania prawa. A do tego właśnie doszło w szpitalu we Włocławku. Takim funkcjonariuszem jest ordynator, więc wszystko wskazuje na to, że ten obowiązek spoczywał na jego barkach. Nie wiadomo jeszcze, dlaczego tego nie zrobił.

Wciąż nie wiadomo, co było powodem śmierci dzieci

Jak wynika ze wstępnych ustaleń sekcji zwłok, przyczyną śmierci dzieci była niewydolność oddechowo-krążeniowa. Wiemy, że ustało krążenie, ale nie wiemy co było tego powodem - zaznaczył Stawicki.

Prokurator zaznaczył, że "pierwszym, kluczowym ustaleniem, na które czeka, to jest ustalenie powodu śmierci bliźniaków". Czekamy również na opinię biegłych - dodał.

Śmierć bliźniąt nastąpiła w nocy z 16 na 17 stycznia, na oddziale włocławskiego szpitala. Doszło do tego kilkanaście godzin przed planowanym porodem, który miał się odbyć poprzez cesarskie cięcie. Ojciec dzieci obwinia personel placówki o zaniedbania, które miały doprowadzić do śmierci dzieci. Ze wstępnych wyników przeprowadzonej sekcji zwłok dzieci wynika, że bezpośrednią przyczyną śmierci była niewydolność oddechowo-krążeniowa.

(mpw)