Motywem przewodnim tegorocznych Europejskich Dni Dziedzictwa są kulinaria - temat lekki i przyjemny, a przy tym łączący każdego z nas. Na konferencji dotyczącej tego wydarzenia jednym z gości był dyrektor Narodowego Instytutu Dziedzictwa, Bartosz Skaldawski.
Wiktor Kotowski: Kuchnia to swoiste spoiwo, neutralne pole do rozmowy, bo gdybyśmy mieli chwalić się zwycięstwem nad krzyżakami, to Niemcy mogliby być niezadowoleni, natomiast porównywanie tego, jak wytwarza się kiełbasy u nas i 500 kilometrów na zachód może być fantastycznym tematem rozmowy. Czy planuje pan akcje w podobnym motywie w przyszłości?
Bartosz Skaldawski: 690 wydarzeń zarejestrowanych pod hasłem Europejskich Dni Dziedzictwa w tym roku pokazuje, że to jest temat, który został bardzo dobrze przyjęty. Zakładam, że będziemy chcieli z tego potencjału korzystać, zwłaszcza że dziedzictwo kulinarne jest bardzo wdzięcznym tematem do rozmowy. Po pierwsze dlatego, że rzeczywiście daje ono możliwość budowania relacji tak naprawdę ze wszystkimi, bo wszyscy jemy różne rzeczy i chętnie dzielimy się tym, co nam smakuje, a co nam mniej smakuje.
Z drugiej strony tematy kulinarne pokazują też to, co jest charakterystyczne i co jest dużą zaletą i dużym potencjałem polskiej kultury, czyli bardzo duże zróżnicowanie. Przepisy kulinarne, czy to co tradycyjnie je się w różnych regionach Polski, dobrze pokazuje różne wpływy kultury wschodniej, niemieckiej, żydowskiej. Jest to dobry powód, żeby zacząć mówić o dziedzictwie kulinarnym, ale przejść później do innych tematów, związanych z bogactwem i różnorodnością polskiego dziedzictwa czy pięknymi kartami polskiej historii.
Nie wiem jeszcze, jakie działania będziemy podejmować, być może podobny temat zaproponujemy w przyszłej edycji Europejskich Dni Dziedzictwa. Staramy się z reguły, żeby te tematy pokazywały różne aspekty polskiego czy lokalnego dziedzictwa kulturowego, niewykluczone, że w związku z tak pozytywnym odzewem na to hasło kolejny temat będzie budowany wokół tradycji kulinarnych.
Skąd się wziął pomysł, żeby te dni były ukierunkowane na jedzenie? To jest w sumie bardzo przyjemna czynność, kiedy myślimy na przykład o Czechach, do głowy raczej przychodzi nam Vaclav Havel niż knedliczki.
Zależy nam w organizowaniu czy koordynacji tych dni, żeby przywracać lokalnym społecznościom ich tradycje i dziedzictwo. Z różnych badań społecznych, które realizujemy, czy których realizację zlecamy jako Narodowy Instytut Dziedzictwa wynika, że cały czas jest za mała percepcja tego lokalnego dziedzictwa. W większości przypadków, jak mówimy o dziedzictwie kulturowym, to wiele osób kojarzy sobie od razu te postacie z pierwszych stron książek historycznych czy ikonicznie budowle, natomiast bardzo często w naszej najbliższej okolicy znajdują się zabytki, które nie są tak dobrze rozpoznane, a które też są świadectwem jakichś zdarzeń, czy są związane z jakimiś postaciami historycznymi, tylko my o tym nie wiemy. Stąd między innymi też pomysł na taki - może lżejszy - temat tegorocznej edycji Europejskich Dni Dziedzictwa. Chcemy pokazać, że także przez takie - wydawałoby się lekkie na pierwszy rzut oka - tematy też można porozmawiać głębiej o dziedzictwie kulturowym. To dziedzictwo kulturowe, czy po prostu dziedzictwo kulinarne - jak w tym roku - jest bardzo symboliczne i bardzo bogate w różne wątki. Wystarczy wspomnieć o wigilijnym stole i o tym jakie potrawy, które tradycyjnie na nim się znajdują, z jednej strony są zróżnicowane i pokazują różne tradycje, a z drugiej strony są też bardzo bogate w symbolikę kulturową. Nieprzypadkowo na wigilijnym stole mamy dużo potraw z makiem czy z grzybami, bo to właśnie takie rośliny, które tradycyjnie łączyły się z chronicznymi (podziemnymi - przyp. red.) światami i pokazują, że to wyjątkowe święto łączy światy, łączy też nas. Z tego tytułu wydaje mi się, że dziedzictwo kulturowe jest warte, żeby o nim rozmawiać - i można o nim rozmawiać w różny sposób, także w taki lżejszy, nawiązujący do dziedzictwa kulinarnego. Myślę, że też jednym ważnym powodem, dla którego zdecydowaliśmy się w tym roku na taki temat jest też to, że chcieliśmy trochę w tych trudnych czasach pokazać, że wspólnota jest cały czas możliwa, chcieliśmy dać okazję, żeby tę wspólnotę przywracać.
Są jakieś miejsca, województwa, gdzie tegoroczne dni kultury są najcieplej przyjęte?
Są trzy województwa, gdzie tych wydarzeń mamy najwięcej zarejestrowanych: śląskie, opolskie i mazowieckie. Mazowieckie może dlatego, że terytorialnie jest jednym z większych województw, śląskie może wynikać z tego, że tam tradycja i przywiązanie do tradycji jest bardzo silne - także na tym poziomie kulinarnym. Wiele potraw znamy ze Śląska, są one po prostu popularne. Opolszczyzna, z kolei... myślę, ze to jest efekt naszej dobrej współpracy z lokalnymi organizacjami.
Czy będzie miał pan pomysł na promowanie za granicą jakichś lokalnych, bardzo mało znanych tradycji, również kulinarnych? Polskie pierogi znają zarówno Amerykanie, jak i Japończycy.
Naszym celem statutowym nie jest promowanie polskich kulinariów, ale oczywiście jest to ważny element polskiego dziedzictwa, więc w naszych działaniach będziemy odnosić się też do tych wątków. Mam nadzieję, że także w ramach tegorocznych Europejskich Dni Dziedzictwa powstanie wiele wystaw, publikacji, które będą mogły być potem wykorzystywanie nie tylko przez Narodowy Instytut Dziedzictwa, ale też przez inne podmioty w promowaniu polskiej kuchni za granicą.
Proszę powiedzieć szczerze, ma pan jakiegoś faworyta w tegorocznych dniach kultury?
Nie mam takiego faworyta, zapewne wynika to z tego, że wśród tych 690 imprez, które są organizowane, jest tak wiele różnych interesujących wydarzeń, że trudno zdecydować się na jedno z nich. Myślę, że warto podkreślić pomysłowość i kreatywność organizatorów tych wydarzeń - mimo że temat zachęca do koncentrowania się na dziedzictwie kulinarnym, to mamy bardzo różne interpretacje tego hasła. Warto zobaczyć różne wydarzenia, które są organizowane w ramach Europejskich Dni Dziedzictwa. Mam nadzieje, że każdy znajdzie tam coś, co go zainteresuje i że miło spędzi czas w te dwa weekendy września.