To nie było podpalenie, nie było też zagrożone życie lub zdrowie. Jak dowiedział się reporter RMF FM Marek Balawajder, krakowska prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie wielkiego pożaru na terenie zakładów farmaceutycznych "Pliva".

REKLAMA

W marcu br. w centrum Krakowa spłonął jeden z magazynów firmy farmaceutycznej. W hali przechowywano kartony, opakowania i puste pojemniki. Nieoficjalnie mówiono o podpaleniu, ale ten wątek wykluczył biegły. Biegły powiedział, (...) iż pożar mógł powstać od nagrzanych do wysokiej temperatury elementów układu wydechowego samochodu - powiedział prokurator Janusz Hantko. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że ten pożar nie stanowił zagrożenia dla życia i zdrowia ludzi, ani mienia - zaznaczył. Posłuchaj:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Straty po pożarze wyceniono na 40 tysięcy złotych. Ogień na terenie zakładów gaszono przez wiele godzin, a dym widać było w promieniu kilkunastu kilometrów od miejsca zdarzenia.