Spółka Przewozy Regionalne nadal musi odwoływać pociągi w Śląskiem. Dziś na tory nie wyjedzie ich siedem. Stanie się tak, mimo że maszyniści od wczoraj mają już na kontach zaległe wypłaty i zakończyli protest.
Maszyniści brali zwolnienia na kilka dni - jedni na pięć, inni zaś na tydzień. To powoduje, że teraz nie wszyscy mogą wrócić do pracy. Między Czechowicami-Dziedzicami i Oświęcimiem, jak to się działo przez kilka ostatnich dni, pasażerów nadal będą wozić autobusy zastępcze.
Dziś nie wyjechały już pociągi z Kozłowa do Katowic oraz z Katowic do Oświęcimia. Między Katowicami, a Kozłowem, nie pojedzie też pociąg z Katowic do Kielc. W miejsce tych połączeń nie przygotowano zastępczej komunikacji autobusowej.
Protest maszynistów w śląskich Przewozach Regionalnych trwał pięć dni. Jeszcze wczoraj związkowcy grozili rozlaniem protestu na całą Polskę. Powodem był brak wypłaty pensji za wrzesień. Dotknęło to blisko półtora tysiąca pracowników. Kolejowa spółka Przewozy Regionalne zrzuciła odpowiedzialność na urząd marszałkowski w Katowicach, a urząd na spółkę. Reporterka RMF FM Anna Kropaczek ustaliła, że protestem nie zainteresował się nikt z resortu transportu. Jeszcze wczoraj nie było wiadomo, kiedy się skończy - mimo tego, że Przewozy Regionalne, zgodnie z zapowiedzią, przelały na konta każdego z pracowników połowę wrześniowej pensji.
Przewozy Regionalne na Śląsku nie wypłaciły w terminie wynagrodzeń ponad 1,4 tys. pracownikom. Tłumaczono to tym, że marszałek woj. śląskiego zaprzestał regulowania należności za przewozy. W tej sytuacji spółka - jak mówili jej przedstawiciele - zmieniła priorytety płatnicze na rzecz utrzymania regulowania bieżących zobowiązań wobec zarządcy kolejowej infrastruktury i dostawcy energii.