Z godziny na godzinę poprawia się sytuacja na Śląsku, jednak nadal ok. 20 tysięcy mieszkańców regionu nie ma prądu. Już dobę energetycy walczą tam ze skutkami niedawnych wichur i śnieżyc.
Do samego rana i do skutku nasi ludzie będą pracować. Nikt nie zostawia ubrania na wieszaku i nie idzie do domu - podkreślał wczoraj Łukasz Zimnoch z Górnośląskiego Zakładu Elektroenergetycznego. Do pomocy w usuwaniu awarii wynajęto 12 prywatnych ekip.
Najgorzej jest w rejonie, który obsługuje Będziński Zakład Energetyczny. Bez prądu jest tam nadal kilka tysięcy osób. Zdaniem energetyków, wszystkie uszkodzenia uda im się naprawić do poniedziałku. Naprawa przewodów jest bardzo trudna i powolna, bowiem do wielu awarii doszło w ciężko dostępnych rejonach lasów.
Bez prądu noc spędziło kilka tysięcy osób w okolicach Bielska-Białej. Także w rejonach Rybnika i Mikołowa nadal uszkodzonych jest wiele stacji średniego napięcia. Zanotowano także setki awarii na liniach niskiego napięcia, doprowadzających energię do poszczególnych domów. Do wielu miejsc energetykom uda się dotrzeć prawdopodobnie dopiero dziś.
Dostawy energii elektrycznej przywrócono natomiast w okolicach Częstochowy. Pracownikom energetyki udało się tam uporać z ponad 300 awariami. Do południa bez prądu pozostawało kilka tysięcy osób z okolic Lelowa i Koniecpola.