Dramat klubu narciarskiego z Karpacza na Dolnym Śląsku. Skradziono klubowy samochód ze sprzętem. Dla młodych zawodników to równoznaczne z końcem sezonu.
Do kradzieży doszło w nocy z wtorku na środę, około godziny 3.50. Zarejestrował ją monitoring. Widać jak ktoś pochodzi do auta i jak nim odjeżdża. Bus był oznakowany naklejkami klubu. Stał przy ulicy Wilczej w Karpaczu.
Dzieci miały jechać dziś na zgrupowanie, a potem na zawody. W środku było 30 par nart - 15 slalomowych i 15 gigantowych. Bez busa i sprzętu nie jesteśmy w stanie dokończyć sezonu - mówi Jędrzej Stanek, prezes Klubu Sportowego Skivegas Stanek Race Academy.
Klub ma pod swoją opieką kilkanaścioro dzieci w wieku od 10 do 16 lat. Straty w wyniku kradzieży oszacowano na około 400 tys. zł.
Jesteśmy w ciężkim szoku, że coś takiego miało miejsce. Mamy nadzieję, że sprawcy się znajdą, sprzęt się odzyska, a dzieci będą mogły trenować i startować w zawodach - dodaje Stanek.
Za pomoc w ustaleniu sprawców kradzieży samochodu ze sprzętem wyznaczono w sumie 10 tys. zł nagrody.