Skra zabiera tytuł do domu – siatkarze z Bełchatowa gładko wygrali trzeci mecz o mistrzostwo Polski 3:0 i powtórzyli osiągnięcie sprzed roku. Jastrzębie nie wykorzystało atutu własnej hali i psychicznego komfortu wygranego wczoraj meczu.
W pierwszej partii goście wypracowali sobie stałą 2-3 punktową przewagę. Częściej i skuteczniej atakowali, więcej błędów popełniali jednak przy serwisie. Gospodarzom nie pomogły jednak nawet skuteczne serwy – pierwszą partię przegrali do 23.
W secie drugim mocnym punktem obu zespołów, a zwłaszcza Jastrzębia, był blok. W sytuacji po 11 dopiero piąta piłka na przełamanie zdołała pokonać bezbłędnie odczytujący rozegranie Skry potrójny blok. Bełchatowianie zdobyli 12. punkt i przewagę dowieźli do końca partii. Drugi set zakończył się wynikiem 25:21 dla Skry, która była wtedy już o krok o obrony tytułu mistrza.
Partia trzecia to popis bełchatowian. Zdobyli kilka punktów z rzędu i na początku rozgrywki doprowadzili do wyniku 9:1. Mocnym punktem drużyny była jej chyba największa gwiazda – Mariusz Wlazły. O sile swojego kolei przekonany był rozgrywający Skry Andrzej Stelmach, który kierował na skrzydła większość piłek. Pod koniec partii fantastyczną zagrywką popisał się Michał Winiarski. To zupełnie podcięło skrzydła gospodarzom, którzy w secie zdobyli w sumie tylko 16.
O poziomie spotkania niech świadczy, że na boisku starli się najważniejsi polscy kadrowicze. Jednak Jastrzębie było tylko cieniem drużyny z poprzedniego wygranego przez nie meczu. Nie pomógł nawet gromki doping kibiców, wspierających swoją drużynę do ostatniego gwizdka.