Cztery osoby, w tym jeden z prawdopodobnych szefów grupy handlującej dopalaczami, związany ze śląskimi pseudokibicami, zatrzymali funkcjonariusze białostockiego CBŚP. To działania na polecenie Prokuratury Regionalnej w Białymstoku, która prowadzi śledztwo w sprawie gangu działającego w latach 2016-2018.
Grupa mogło wprowadzić do obrotu 480 tys. opakowań zawierających dopalacze o wartości 14,5 mln zł. W całej sprawie jest już 55 osób podejrzanych, z których 16 było tymczasowo aresztowanych.
W ostatnim czasie na terenie Śląska i Wielkopolski funkcjonariusze zatrzymali kolejne 4 osoby, w wieku od 27 do 39 lat. Przeszukali także zajmowane przez nich nieruchomości i zabezpieczyli dokumentację oraz sprzęt elektroniczny.
Z dotychczasowych ustaleń śledczych wynika, że trzech zatrzymanych to członkowie grupy przestępczej, w tym jeden z jej prawdopodobnych "liderów" i organizatorów całego procederu. Wszystko wskazuje na to, że jest on powiązany ze środowiskiem pseudokibiców jednego ze śląskich klubów sportowych. Pozostałe osoby to tzw. "sklepikarze", którzy prowadzili bezpośrednio handel dopalaczami oraz ochraniali sklepy.
Dopalacze sprzedawano praktycznie w całej Polsce. Mowa o Białymstoku, Olsztynie, Kielcach, Ostrowcu Świętokrzyskim, Szczecinie czy Tychach.
Podejrzani stworzyli sieć punktów działających pod pozorem sklepów modelarskich. Dopalacze oferowali jako imitację między innymi sztucznego śniegu, mchu i puchu.
Ich sklepy, jak mówią policjanci, były jak bunkry - wyposażone w specjalne zabezpieczenia, takie jak podwójne stalowe drzwi antywłamaniowe, kraty, wzmocnione płytami okna oraz systemy monitoringu wizyjnego. Do ich pokonania funkcjonariusze potrzebowali specjalnego sprzętu. Podejrzanym chodziło o czas - gdyby doszło do wykrycia przestępstwa, mieli spalać środki odurzające w specjalnych piecach.