700 kilogramów ryb i wnętrzności zostało wyrzuconych w lesie w Przymuszewie w województwie pomorskim. Nie wiadomo, kto jest za to odpowiedzialny. Nadleśnictwo powiadomił spacerowicz.

REKLAMA


"700 kg ryb, świeże, wędzone, filety, kręgosłupy, wnętrzności i płetwy... To nie jest niestety oferta sprzedaży, to niespodzianka, którą ktoś zostawił w lesie, w leśnictwie Chociński Młyn. Ech... Czasem po prostu brak nam słów" - czytamy we wpisie nadleśnictwa w Przymuszewie na Facebooku.

Martwe ryby odkrył przypadkowy spacerowicz, który powiadomił leśników. Ci wezwali specjalistyczną firmę.

Ryby zostały już uprzątnięte. Ich usunięciem zajęła się lokalna firma specjalizująca się w utylizacji odpadów. Za utylizację zapłacić musi nadleśnictwo Przymuszewo. Leśnicy podkreślają, że takie odpady zagrażały nie tylko ludziom, ale też zwierzętom. Poszukiwaniem osoby odpowiedzialnej za wyrzucenie ryb zajmuje się już straż leśna.

"Ta sytuacja w skali całego kraju jest 'kroplą w morzu' problemów śmieci w lasach. Eternit, lodówki, opony, kanapy... Można by tak wymieniać w nieskończoność" - podkreśla również nadleśnictwo.