21 czerwca nieznany haker chciał za pomocą serwerów LOT dokonać ataku na jakiś - nieustalony jeszcze - system komputerowy - informuje "Rzeczpospolita" w oparciu o analizę eksperta. W czerwcu w wyniku ataku doszło do potężnej awarii systemu komputerowego LOT-u.
Jak wynika z nieoficjalnych informacji uzyskanych przez gazetę, to nie system komputerowy LOT był celem hakera. W wyniku czerwcowego ataku doszło do potężnej awarii, z powodu której przez kilka godzin nie działał teleinformatyczny system na lotnisku Chopina w Warszawie. W podróż nie mogło się udać 1,4 tys. pasażerów.
Według analityka, którego analiza trafiła do prokuratury, te działania nie były wymierzone w LOT. Serwery państwowego przewoźnika posłużyły do ataku na podmiot trzeci. Na kogo? Próbuje to ustalić prokuratura.
Według eksperta, który badał przyczyny awarii, haker wykorzystał błędną konfigurację zapory sieciowej PLL LOT.
Z nieoficjalnych informacji "Rzeczpospolitej" wynika, że bezpośrednią przyczyną awarii było odcięcie od internetu komputerów przewoźnika. Niezabezpieczone odpowiednio serwery LOT posłużyły hakerowi do tzw. ataku DDoS - Distributed Denial of Service. Oznacza to, że atak przeprowadza się, wykorzystując wielką liczbę komputerów, które w tym samym czasie łączą się z atakowanym serwerem (np. stroną internetową), co go przeciąża i najczęściej paraliżuje.
(mpw)