"Kiedy tylko otrzymam materiały z prowadzącej śledztwo prokuratury w Katowicach, powierzę postępowanie innej prokuraturze" - mówi w rozmowie z reporterem Tomaszem Skorym RMF FM prokurator generalny. Andrzej Seremet pytany o komentarz do słów szefa MSW, który zapowiadał szybkie wyjaśnienie sprawy, odpowiada: "Nie jestem od recenzowania".
Po serii wtorkowych, fałszywych alarmów bombowych w całej Polsce Bartłomiej Sienkiewicz zapowiadał szybkie wyjaśnienie sprawy. Wczoraj, prokuratura w Katowicach zwolniła dwie osoby zatrzymane w związku z rozesłaniem maili z pogróżkami do prokuratur, szpitali i urzędów. Nie jestem od recenzowania działań ministra spraw wewnętrznych w sferze publicznej, mogę tylko powiedzieć, że trochę przedwcześnie odtrąbiono sukces - powiedział prokurator generalny. Andrzej Seremet w rozmowie z RMF FM przyznał również, że po trzech dniach śledztwo w sprawie fałszywych alarmów jest na bardzo wstępnym etapie. Jak podkreślił, powinna je prowadzić inna prokuratura m.in dlatego, że śledczy z Katowic sami padli ofiarą prowokacji ws. fałszywego alarmu.
Andrzej Seremet: Jesteśmy na początkowym etapie postępowania. Tak to nazwijmy.
Tomasz Skory: Nie można przypisać jakiegokolwiek związku z tymi alarmami tym dwóm, którzy zostali wypuszczeni?
Jeżeli nie postawiono im zarzutów to odpowiedź jest jednoznaczna.
Czyli nie. Czyli musimy szukać dalej w całej Polsce?
Szukamy intensywnie.
Dziś MSW słów prokuratora generalnego nie komentuje. Resort nie ma też nic do dodania ws. decyzji prokuratury w Katowicach. Nie będziemy się do tego odnosić - usłyszał Tomasz Skory od rzeczniczki MSW. We wtorek minister Sienkiewicz wystąpił aż na dwóch konferencjach prasowych.
Wczoraj śledczy z Katowic poinformowali, że dowody przedstawione przez policję były niewystarczające. We wtorek po fałszywych alarmach bombowych w kraju sprawdzono 22 obiekty - szpitale, prokuratury, sądy, komendy policji, centra handlowe i teren przyległy do siedziby Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Ewakuowano ponad 2,7 tys. osób. W akcję zaangażowanych było m.in. ponad 400 policjantów.
Jeszcze tego samego dnia w małopolskim Chrzanowie został zatrzymany pierwszy podejrzany. Późnym wieczorem zatrzymano drugą osobę.
Sprawa ta "szybciej niż niektórzy się spodziewają, znajdzie swój finał" - to z kolei komentarz Donalda Tuska do śledztwa ws. fałszywych alarmów bombowych. Premier, który jest w Brukseli dodał, że "rozmawiał z ministrem spraw wewnętrznych Bartłomiejem Sienkiewiczem tuż po zatrzymaniu osób, które podejrzewano o jakiś związek z tymi mailami bombowymi. Minister Sienkiewicz uznał wówczas, że ważne jest, aby możliwie szybko zawiadomić prokuraturę i skierować sprawę do prokuratury, mimo poszlakowego charakteru sprawy".Szef rządu zaznaczył, że "sprawa jest priorytetowa". Na pewno będzie się rozwijała, więc tak jak unikaliśmy sformułowań o pewności winy, tak teraz bym unikał sformułowań o pewności, że zatrzymania dotyczyły osób zupełnie przypadkowych - powiedział Donald Tusk.