Sejm przyjął uchwałę, w której wzywa rząd Niemiec do przyjęcia odpowiedzialności politycznej, historycznej, prawnej oraz finansowej za wszystkie skutki spowodowane przez drugą wojnę światową. Za głosowało 418 posłów. 4 było przeciw, a 15 wstrzymało się od głosu.
Uchwałę poparło 222 posłów klubu PiS, 118 posłów klubu KO, 39 posłów Lewicy, 20 posłów Koalicji Polskiej-PSL, 7 posłów Konfederacji, 5 posłów Porozumienia, 3 posłów Kukiz'15, poseł koła Polskie Sprawy - Andrzej Sośnierz, a także trzech posłów niezależnych: Paweł Szramka, Łukasz Mejza i Zbigniew Ajchler.
Przeciw uchwale była czwórka posłów z klubu KO: Małgorzata Tracz, Urszula Zielińska i Tomasz Aniśko (związani z partią Zieloni) oraz posłanka Klaudia Jachira.
Wstrzymało się od głosu 15 posłów: 7 z Polski 2050 (Hanna Gill-Piątek, Joanna Mucha, Tomasz Zimoch, Michał Gramatyka, Mirosław Suchoń, Paulina Hennig-Kloska, Paweł Zalewski), 3 z PPS (Robert Kwiatkowski, Andrzej Rozenek, Joanna Senyszyn), jeden poseł KO (Krzysztof Mieszkowski) oraz czwórka posłów Lewicy: Maciej Gdula, Maciej Kopiec, Anita Sowińska oraz Katarzyna Kotula.
W głosowaniu nie wzięło udziału 23 posłów.
W uchwale Sejm RP "wzywa rząd Republiki Federalnej Niemiec do jednoznacznego przyjęcia odpowiedzialności politycznej, historycznej, prawnej oraz finansowej za wszystkie skutki spowodowane w Rzeczypospolitej Polskiej i obywatelom Rzeczypospolitej Polskiej w wyniku rozpętania II wojny światowej przez III Rzeszę Niemiecką".
"Agresja niemiecka, okupacja Polski przez Niemcy oraz systemowe ludobójstwo spowodowały ogrom krzywd, cierpień, a także strat materialnych i niematerialnych. Okrucieństwa okupacji niemieckiej w stosunku do ludzi przybierały najróżniejsze formy: zniewalania, pracy przymusowej, rabunku dzieci, okaleczania, gwałcenia i mordowania dzieci, kobiet i mężczyzn - obywateli Rzeczypospolitej Polskiej. Zacierano także ślady ludobójstwa i zbrodni wojennych" - głosi uchwała.
Jak podkreślono, Polska nigdy nie otrzymała rekompensaty za straty osobowe oraz materialne spowodowane przez państwo niemieckie i nigdy nie otrzymała też zadośćuczynienia za ogrom krzywd wyrządzonych polskim obywatelom.
"Sejm Rzeczypospolitej Polskiej oświadcza, że należycie reprezentowane państwo polskie nigdy nie zrzekło się roszczeń wobec państwa niemieckiego. Twierdzenie, że roszczenia te zostały prawomocnie wycofane lub przedawnione, nie ma żadnych podstaw - ani moralnych, ani prawnych. Krzywda milionów Polaków krzyczeć będzie, dopóki nie zostanie sprawiedliwie naprawiona" - czytamy w uchwale.
"Sejm RP stwierdza, że Polska nie otrzymała dotychczas stosownej kompensaty finansowej i zadośćuczynień za straty materialne i niematerialne poniesione przez Państwo Polskie podczas II wojny światowej w wyniku agresji Związku Socjalistycznych Republik Sowieckich" - zaznaczono. Dodano też, że "straty te wymagają określenia i przedstawienia niezbędnego szacunku, który będzie podstawą podjęcia odpowiednich działań wobec Federacji Rosyjskiej".
Poseł PiS Arkadiusz Mularczyk przekonywał, że uchwała da polskiemu rządowi mandat do działań o charakterze politycznym i dyplomatycznym. Takie działania rozpoczynamy, co zostało zakomunikowane - powiedział.
Nie jest to element jakiejś gry politycznej na użytek wewnętrzny, nie jest to jakiś teatr polityczny, są to działania konkretne i realne, które zostaną podjęte w najbliższych tygodniach poprzez skierowanie noty dyplomatycznej do rządu Niemiec - tłumaczył Mularczyk.
Uchwała wzywa rząd Republiki Federalnej Niemiec do wzięcia odpowiedzialności nie tylko moralnej, ale także politycznej, prawnej i finansowej za skutki II wojny światowej. Jest odwołaniem się do sprawiedliwości i prawdy, która powinna w relacjach międzynarodowych obowiązywać - podkreślił.
W tej uchwale w sposób jednoznaczny odcinamy się od uznania tego, że w 1953 doszło do jakiegokolwiek skutecznego zrzeczenia się przez rzekomą uchwałę Rady Ministrów rządu Bieruta. Nie ma żadnego dokumentu, który spełniałby wymogi uchwały Rady Ministrów. Nie ma podpisów Rady Ministrów. Nie ma też żadnego dokumentu, który byłby opublikowany w Dzienniku ustaw czy w Monitorze polskim - powiedział Mularczyk.
Chyba nikt nie ma wątpliwości, kto rozpoczął II wojnę światową, kto jest za nią odpowiedzialny i kto musi za nią zapłacić w każdym sensie - tak moralnym, jak prawnym, jak i finansowym - mówił rzecznik Prawa i Sprawiedliwości Radosław Fogiel podczas sejmowej debaty. Wskazał, że w wyniku wojny znaleźliśmy się strefie wpływu Związku Radzieckiego, co wstrzymało nasz rozwój na wiele lat, a straty poniesione przez Polskę cofnęły nasz kraj w rozwoju. Dziś bylibyśmy w zupełnie innym miejscu, jeśli chodzi o zamożność, nasze możliwości rozwojowe, siłę naszego państwa, gdyby nie wywołana przez Niemcy II wojna światowa - mówił.
Zdaniem Fogla, w sprawie reparacji od Niemiec wszyscy Polacy powinni mówić jednym głosem. Rzecznik PiS krytykował przy tym polityków opozycji, kwestionujących zasadność roszczeń.
Poseł Lewicy Adrian Zandberg zarzucił politykom PiS i Platformy Obywatelskiej, że od czasu uchwały Sejmu ws. reparacji z 2004 roku niczego nie zrobiono. Nie zbliżyliśmy się nawet o krok od tego, żeby zadośćuczynienie trafiło do polskich domów, więc pytam, dlaczego teraz? Skoro przez tyle lat nie zrobiliście nic, to dlaczego teraz - w przededniu kampanii wyborczej - zdjęto reparacje z zakurzonej półki? Skąd ten pośpiech - pytał. Czy zdobyliśmy jakieś nowe, istotne poparcie ważnych środowisk politycznych RFN? Nic mi o tym nie wiadomo - dodał.
To, że Niemcy skrzywdzili miliony polskich obywateli, to wszyscy wiemy - mówił poseł Lewicy. Wszyscy wiemy też, że droga prawna w tej sprawie jest zamknięta, bo nie trybunały, przed który moglibyśmy pozwać Republikę Federalną w tej sprawie bez jej zgody, więc zostaje tylko droga dyplomatyczna, droga polityczna - dodał. Jeżeli chcemy doprowadzić do tego, żeby Niemcy naprawdę wypłaciły zadośćuczynienie, a nie tylko o tym sobie pogadać, to trzeba przekonać niemiecką opinię publiczną - sugerował.
Gdzie jest zaplanowana operacja dyplomatyczna w tej sprawie? Gdzie są sojusznicy? Gdzie są choćby artykuły w najważniejszych niemieckich gazetach przedstawiające nasze oczekiwania? - pytał Zandberg. Otwieranie tak poważnego tematu w chwili, kiedy Polska nie ma ambasadora w Berlinie, to jest dyplomatyczne partactwo - ocenił.
Obiecane Polsce reparacje nie zostały wypłacone i jest to fakt nie podlegający dyskusji. Nie ma też co toczyć dyskusji nad racjami moralnymi, czy historycznymi. Polsce reparacje za skutki II wojny światowej bezwzględnie się należą - oświadczył poseł Koalicji Obywatelskiej Paweł Kowal. Wystąpienie w sprawie reparacji musi być przygotowane w sposób właściwy, nie podlegający dyskusji. Muszą być przeprowadzone konieczne analizy prawne na przyzwoitym? Nie! Na bardzo dobrym poziomie - mówił. Jak tłumaczył, "wyruszamy w długą drogę, bo to jest kwestia na lata, a nie na jutro i pojutrze".
Jak ocenił Kowal, dyskusja na temat reparacji nie może być prowadzona "zamiast kampanii wyborczej". Ludzie mówią, że wy sobie z tym rady nie dacie, a w imieniu opozycji mogę powiedzieć, że w przyszłym roku rząd stworzą nowe siły polityczne, poważnie podchodzące do polskiej racji stanu. I wszystkie kwestie związane z właściwym reprezentowaniem interesu Rzeczypospolitej będą we właściwy sposób prowadzone - zadeklarował.
Nie należy zapominać, że kwestia uregulowania reparacji, odszkodowań czy zadośćuczynienia, zależy wyłącznie od woli i decyzji państwa niemieckiego, musimy wpłynąć na to państwo, na jego rząd i społeczeństwo - mówił poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysław Teofil Bartoszewski. Ocenił, że raport przygotowany przez posła PiS Arkadiusza Mularczyka jest dobrym punktem wyjścia do negocjacji. Żeby te negocjacje były bardziej skuteczne, należy w to włączyć również inne siły polityczne w kraju - ocenił.
Poseł Kukiz'15 Jarosław Sachajko apelował o jedność klasy politycznej w domaganiu się reparacji od niemieckiego społeczeństwa. To historyczna chwila. To polska, a nawet europejska i światowa racja stanu, żeby różni totalitarni dyktatorzy, różne państwa wiedziały, że każda zbrodnia, która będzie popełniona, każde barbarzyństwo będzie osądzone, będą reparacje wypłacone - dodał.
Według posła Konfederacji Krystiana Kamińskiego uchwała to "teatr, żeby przykryć problemy wewnętrzne - inflację, brak węgla, drożyznę, wysokie raty kredytów", a jej celem nie jest rzeczywiste uzyskanie zadośćuczynienia.
W ocenie posłanki PPS Joanny Senyszyn rządzący w sprawie reparacji mamią Polaków czczymi wyborczymi obietnicami i ośmieszają Polskę. Z braku pieniędzy na kiełbasę wyborczą PiS udaje, że da suwerenowi reparacje - mówiła Senyszyn. Zaapelowała o zaprzestanie "gry o reparacje".
Po głosowaniu ws. uchwały dziennikarze pytali ministra spraw zagranicznych Zbigniewa Raua, o kolejne działania dot. reparacji od Niemiec. Będzie nota bardzo niedługo, na początku przyszłego miesiąca - zapowiedział szef MSZ.
Dopytywany, do kogo adresowana będzie nota ws. reparacji, Rau poprosił o cierpliwość. Pytany o komentarz dotyczący poparcia uchwały Sejmu przez opozycję, Rau wyraził nadzieję, że ten kierunek ewolucji opozycji się utrzyma. Chociaż nie jestem optymistą - zaznaczył.
Kwestia reparacji od Niemiec była jednym z tematów Popołudniowej rozmowy w RMF FM. Zagłosowaliśmy za reparacjami, bo dajemy szansę PiS-owi, żeby się wykazali, jeżeli uważają, że są w stanie. Polkom, Polakom odszkodowania za to, co się wydarzało w czasie II wojny światowej, się należą - mówiła Barbara Nowacka, posłanka Koalicji Obywatelskiej. "Patrzymy na pewien interes polityczny, również obywatelek i obywateli. Tylko nie tędy droga ubiegania się o reparacje. Uchwała Sejmu jest pewnym kierunkowym manifestem, natomiast pytanie, co zrobi z tym PiS. (...) Inne kraje pozyskiwały swoje reparacje, to pozyskiwały je jednak drogą dyplomatyczną, a nie drogą szumnych konferencji prasowych lidera rządzącej partii - podkreślała.