Sejm odrzucił w piątek sprawozdanie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z działalności w 2023 roku wraz z informacją o podstawowych problemach radiofonii i telewizji w 2023 roku oraz informację o działalności Rady Mediów Narodowych w 2023 roku.

REKLAMA

Za odrzuceniem sprawozdania KRRiT z działalności w 2023 r. wraz z informacją o podstawowych problemach radiofonii i telewizji w 2023 r. głosowało 239 posłów, przeciw było 196, nikt nie wstrzymał się od głosu.

Za odrzuceniem informacji o działalności Rady Mediów Narodowych w 2023 r. opowiedziało się 239 posłów, przeciw było 198, nikt nie wstrzymał się od głosu.

Sprawozdanie KRRiT i informację o działalności Rady Mediów Narodowych w 2023 r. wcześniej - 26 czerwca - odrzucił Senat.

Krajowa Rada przedstawia corocznie Sejmowi, Senatowi i Prezydentowi sprawozdanie ze swojej działalności za rok ubiegły. Zgodnie z ustawą o radiofonii i telewizji, w wypadku odrzucenia sprawozdania przez Sejm i Senat kadencja wszystkich członków Krajowej Rady wygasa w ciągu 14 dni, liczonych od dnia ostatniej uchwały. Wygaśnięcie kadencji Krajowej Rady nie następuje, jeżeli nie zostanie potwierdzone przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej.

Do tej pory tylko raz - w 2010 r. - zdarzyło się, że KRRiT została rozwiązana w ten sposób.

Świrski: Media publiczne są przecież dobrem narodowym

Podczas wcześniejszej dyskusji w ramach rozpatrywanych łącznie obu punktów głos zabrał przewodniczący KRRiT Maciej Świrski. Wskazał m.in., że "głównym problemem rynku audiowizualnego, a nawet szczerzej - elektronicznego, jest zmiana technologiczna". Zaznaczył, że "powoduje ona zmianę charakteru mediów, zwłaszcza tych informacyjnych".

Szef KRRiT poinformował, że w 2023 r. KRRiT wydała łącznie 29 752 decyzje administracyjne, w tym ok. 29 tys. decyzji abonamentowych, 162 decyzje koncesyjne i nałożyła 69 kar finansowych na nadawców.

Odniósł się również do zmian, jakie nastąpiły w mediach publicznych w grudniu ubiegłego roku. Ocenił, że konsekwencją działań ówczesnego szefa MKiDN Bartłomieja Sienkiewicza jest "sprowadzenie na media publiczne kryzysu prawnego, który jest zagrożeniem dla ich istnienia, bo proces likwidacyjny - wbrew decyzji Trybunału Konstytucyjnego - jest oparty na Ksh, musi się skończyć zakończeniem działalności podmiotu likwidowanego". W innym przypadku mamy do czynienia z działalnością pozorną, czyli kpiną z prawa i jego omijaniem w celu uzyskania konkretnych korzyści przez ludzi uczestniczących w tym procederze - dodał.

Szef KRRiT wskazał, że "pod koniec 2023 r. media publiczne zostały postawione w stan likwidacji, ale są przecież dobrem narodowym, budowanym wysiłkiem wielu pokoleń". Te media pełnią służbę publiczną, a ich historia liczy sobie ponad sto lat - dodał. Zaznaczył, że "likwidator ma zlikwidować interesy spółki, nie może prowadzić nowych interesów". Skoro więc Polskie Radio i TVP są w likwacji, jak można im przelewać pieniądze podatników na działalność misyjną? To jest sprzeczność. Zresztą przepisy prawa jasno o takim przypadku mówią" - podkreślił. "Właśnie w tym przypadku można by było postawić przewodniczącego KRRiT przed Trybunałem Stanu i byłoby to uzasadnione - dodał.

"Lista grzechów i zaniechań KRRiT jest długa"

Poseł KO Piotr Adamowicz ocenił, że "lista grzechów i zaniechań KRRiT jest długa". Zajmę się tylko jednym aspektem, zestawiając dwa fakty. Ustawa o Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, artykuł 6, ustęp 1: Krajowa Rada stoi na straży wolności słowa w radiu i telewizji, samodzielności nadawców i interesów odbiorców oraz zapewnia otwarty i pluralistyczny charakter radiofonii i telewizji. Zestawiam to z drugim faktem. Wniosek z raportu OBW z obserwacji kampanii parlamentarnej w roku 2023: sprawy społeczno-polityczne w głównych programach nadawcy publicznego często były przedstawione w sposób zmanipulowany i zniekształcony, który służył promowaniu partii rządzącej, rządu i jego polityki. Z kolei główna partia opozycyjna KO i jej lider byli przedmiotami ciągłych ataków, a pozostałe partie kandydujące w wyborach były często pomijane, co jeszcze bardziej pogłębiało polaryzację polityczną w Polsce - powiedział Adamowicz, cytując słowa z raportu OBW.

Krzysztof Szczucki, który reprezentował stanowisko PiS-u, ocenił, że debata jest dobrym momentem, aby podyskutować o tym, co koalicja rządząca zrobiła z mediami publicznymi. Zaczęliście swoje rządy, rządy koalicji 13 grudnia, od brutalnego i siłowego skoku na media publiczne. Złamaliście konstytucję, ustawy i orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego. Był to pierwszy krok ku systemowemu bezprawiu. Można powiedzieć, że to był grzech pierworodny waszej władzy, który od tamtego czasu tylko się pogłębia. Pierwszą ofiarą padły media publiczne, ale waszym kolejnym celem jest likwidacja pluralizmu medialnego w ogóle, do tego dążycie - mówił Szczucki.

W jego ocenie, przedstawiciele koalicji rządowej "specjalizują się w brutalnym postępowaniu wobec mediów". W grudniu 2023 r. bezpardonowo zaatakowaliście wolność słowa, pluralizm mediów, prawo do informacji oraz interes publiczny w radiofonii i telewizji. KRRiT, na czele z przewodniczącym Świrskim, od początku protestowała przeciwko takiemu działaniu, od początku nie zgadzała się na wasze nielegalne postępowanie i to, co chcecie zrobić, planując odrzucenie sprawozdania, planując postawienie przewodniczącego Świrskiego przed Trybunałem Stanu. To jest po prostu wasza polityczna zemsta - podkreślił.

Tadeusz Samborski (PSL-TD) powiedział, że "powszechnie wiadomo, że KRRiT pełni kluczową rolę w regulacji i nadzorze nad rynkiem medialnym w Polsce". W tej właśnie roli Rada była odpowiedzialna za wydawanie koncesji, monitorowanie treści nadawanych przez media oraz ochronę interesów odbiorców, a jak wynika z obserwacji przestrzeni medialnej i społecznej, działania Rady były niejednokrotnie przedmiotem kontrowersji i krytyki - zaznaczył. Przypomniał, że "jednym z najpoważniejszych zarzutów (wobec KRRiT - PAP) była kwestia politycznej stronniczości, zwłaszcza w odniesieniu do nadawców publicznych i ich programów informacyjnych". Krytycy słusznie zarzucali Radzie faworyzowanie mediów prorządowych i naciski na media krytyczne wobec władzy - dodał.

Posłanka Aleksandra Leo (Polska 2050 - TD) zaznaczyła, że przez ostatnie osiem lat Krajowa Rada nie wypełniała swojej misji. Nie mieliśmy niezależnych, wolnych i apolitycznych mediów. Dane dotyczące obecności przedstawicieli partii politycznych w telewizji publicznej mówią same za siebie: prawie 80. proc. czasu dla polityków PiS, 8 proc. dla Lewicy, 7 proc. dla PSL, 3 proc. dla KO i 1 proc. dla Polski 2050 oraz 2 proc. dla pozostałych ugrupowań - powiedziała. Doskonale pamiętamy "paski nienawiści" oraz kłamliwe i szczujące materiały dotyczące polityków ówczesnej opozycji. Masowy hejt, który nijak się miał do realizowania misji publicznej - oceniła, dodając, że "politycy Zjednoczonej Prawicy uczynili z mediów narzędzie manipulacji i dezinformacji" - dodała.

Pan, panie przewodniczący Świrski, zapomniał, że pana rolą jest stanie na straży niezależnych mediów, a nie trwanie w mediach, które służą władzy Prawa i Sprawiedliwości - podkreśliła. Żaden przepis ustawowy nie daje panu prawa do wstrzymywania opłat z abonamentu. Obecnie media w pełni wypełniają swoją misję, a pana boli to, że nie zasiadają w nich już pisowscy nominaci - dodała.

Posłanka Lewicy Marcelina Zawisza oceniła, że "patrząc na lejący się nieraz z ekranu rasizm, szczucie na migrantów i osoby LGBT, nasuwają się najgorsze skojarzenia z propagandą z najmroczniejszych czasów". Takiego kształtu mediów pilnowała osiem ostatnich lat KRRiT - powiedziała.

Co więcej, przewodniczący posłużył się najcięższym orężem i wstrzymał przekazywanie publicznych środków pochodzących z opłat abonamentowych publicznemu radiu i telewizji. Tego typu działania to uderzenie nie tylko w publiczne instytucje, ale także - a może przede wszystkim - w ludzi: pracowników mediów i ich rodziny - zaznaczyła. Swoimi działaniami przez wszystkie lata swoich rządów doprowadziliście do tego, że w światowym rankingu wolności mediów Polska spadła z 18. pozycji na 67., a w skali Unii Europejskiej nasz kraj stał się piątym najgorszym krajem UE pod względem wolności prasy - przypomniała Zawisza.

Krzysztof Czabański nieobecny

W piątek także przewodniczący Rady Mediów Narodowych (RMN) Krzysztof Czabański miał przedstawić informację o działalności Rady Mediów Narodowych w 2023 r. Poinformował jednak Sejm, że będzie nieobecny.
W tej sytuacji poseł Krzysztof Piątkowski (KO) przedstawił uzasadnienie komisyjnego projektu uchwały. Nie tylko dzisiaj nieobecny jest pan Czabański. Również 4 czerwca, kiedy Komisja Kultury i Środków Przekazu spotkała się po to, żeby przyjąć lub odrzucić zgodnie z obowiązującym prawem informację o działalności Rady Mediów Narodowych w 2023 r., pan Czabański się nie pojawił. Ale przysłał pismo do pana marszałka Szymona Hołowni i w tym piśmie mówi, że w związku z tym, że rząd Donalda Tuska za aprobatą większości sejmowej, łamiąc obowiązujący porządek prawny, przejął spółki mediów publicznych i postawił je w stan likwidacji, uprzejmie informuje pana marszałka, iż dopóki sytuacja nie ulegnie zmianie, nie widzi możliwości wzięcia udziału w obradach plenarnych Sejmu - przypomniał poseł KO.

Pismo skierował również do sejmowej komisji członek RMN pan Marek Rutka i on w swojej konkluzji napisał, że +działalność RMN jest kolejnym argumentem przemawiającym za jej likwidacją i koniecznością przebudowy zasad funkcjonowania mediów publicznych w Polsce - mówił. Takie ewidentne, nawet powiedziałbym: manifestacyjne bojkotowanie obrad Sejmu, Senatu, komisji sejmowej i senackiej, niewykonywanie swoich obowiązków, bojkotowanie również państwa (...) - chcę zwrócić uwagę - jest oburzające - ocenił Piątkowski.

Jeśli rzeczywiście pan Czabański postanowił nie wykonywać swoich obowiązków, być może powinien podać się do dymisji. To byłoby honorowo, a już przynajmniej mógłby zrezygnować z honorarium, które pobiera za pracę (...), ale najwidoczniej i panu Czabańskiemu pomylił się honor z honorarium - powiedział poseł KO. Abstrahując od mojej opinii, choć dość powszechnej, że RMN w ogóle nie jest potrzebna, nie powinna istnieć - pragnę powiedzieć, że powołana została z naruszeniem prawa wyłącznie po to, by stać się przedłużeniem władzy PiS w mediach publicznych i zamiast strzec media publiczne przed ich upartyjnieniem, sama stała się portalem partyjnym po to, by stać na straży interesów jednej tylko partii politycznej - podkreślił w uzasadnieniu komisyjnego projektu uchwały Piątkowski.