Szef PO Grzegorz Schetyna uważa, że nie ma możliwości odwołania z funkcji prezesa NIK Mariana Banasia, a zapowiadany przez marszałek Sejmu "plan B" nazwał sztuczką prawną. "Nie zgodzimy się na żadne sztuczki prawne w tej sprawie" - powiedział we Wrocławiu Schetyna.
Szef PO był pytany przez dziennikarzy na konferencji prasowej, jak ocenia zapowiadane przez marszałek Sejmu Elżbietę Witek (PiS) rozwiązanie, które miałoby służyć odwołaniu z funkcji prezesa NIK Mariana Banasia.
Politycy PiS nazywali to rozwiązanie umownie "planem B" - chodzi o zmiany w prawie.
Żadne sztuczki do tego nie wystarczą i nie będziemy się na to godzić. Słyszałem o propozycji zmiany konstytucji i powiedziałem bardzo wyraźnie wczoraj: nie będziemy zmieniać konstytucji, żeby usunąć z funkcji Banasia, człowieka PiS. Chcą zmieniać ustawę, odbierać mu certyfikat to jest kompromitacja. Martwię się tylko, że uczestniczy w tym także marszałek Witek, która nie dalej niż trzy tygodnie temu mówiła, że będzie nowa jakość debaty publicznej i nowa jakość funkcjonowania parlamentu z szacunkiem dla opozycji i dla debaty publicznej. Tego nie ma - powiedział Schetyna.
Podkreślił, że odpowiedzialność powinni za to ponieść "ci, którzy tę decyzję podjęli i w żadnej mierze w tym wypadku nie będziemy im pomagać". Jego zdaniem, PiS musi ponieść odpowiedzialność polityczną za nominację dla prezesa Banasia.
To jest taka sytuacja, w której partia zadecydowała o przeprowadzeniu, wybraniu swojego funkcjonariusza. Dostał on jedną z najważniejszych funkcji państwowych, a dzisiaj jest znakiem kompromitacji i wstydu dla partii PiS. I za to muszą odpowiedzieć - podsumował Schetyna.
We wrześniu TVN w programie "Superwizjer" podał, że Marian Banaś wpisał do oświadczenia majątkowego m.in. kamienicę w Krakowie, gdzie mieścił się pensjonat oferujący pokoje na godziny, i że wynajem kamienicy o powierzchni 400 mkw. i dwóch mniejszych, miał przynosić rocznie 65,7 tys. zł dochodu. Według "Superwizjera", Banaś zaniżył w oświadczeniach dochody z wynajmu kamienicy w Krakowie, mowa była także o powiązaniach ze stręczycielami.
Jak ujawnione w reportażu - w kamienicy miały mieścić się pokoje na godziny.
Pod koniec września Banaś udał się na bezpłatny urlop do czasu zakończenia postępowania kontrolnego CBA w sprawie jego oświadczeń majątkowych. Szef NIK oświadczył też wówczas, że nie zarządzał pokazanym w materiale "Superwizjera" hotelem, obecnie nie jest właścicielem nieruchomości, a materiał TVN odbiera "jako próbę manipulacji, szkalowania i podważania dobrego imienia". Pozwał TVN SA i autora materiału Bertolda Kittela, żądając przeprosin, sprostowania i wpłaty na cel społeczny.