W 1985 roku do Wałęsy zgłosił się przebywający na przepustce więzień, który twierdził, że SB kazało mu go zabić. Mężczyzna podczas kolejnej przepustki został znaleziony martwy. Milicja i prokuratorzy stwierdzili samobójstwo. Po latach sprawą zajął się IPN.
Były prezydent tuż po otrzymaniu statusu pokrzywdzonego, opowiedział o tym ówczesnemu dyrektorowi IPN w Gdańsku Edmundowi Krasowskiemu. Ten potraktował sprawę poważnie i nadał jej oficjalny bieg. Prokuratorzy wszczęli śledztwo.
Pan Wałęsa był przesłuchiwany w charakterze świadka przez kilka godzin. Wskazywał kolejnych świadkówZachowały się dokumenty. Są świadkowie, jest agentka SB, u której miała zamieszkać ani Walentynowicz - mówi Krasowski.
Prokuratorzy z IPN badają jeszcze trzy inne przypadki ewentualnych zamachów na życie Lecha Wałęsy.