"Jeśli popełni się błąd czy nieprawidłowość na samym wstępie, to ciągnie się to potem lawinowo" - tak Dariusz Cichy, szef pomorskiego sanepidu, tłumaczył na konferencji prasowej wczorajszą dużą wpadkę informacyjną. Późnym popołudniem pojawiły się doniesienia o pacjencie, który po powrocie z Nigerii trafił do Szpitala Zakaźnego w Gdańsku z podejrzeniem zakażenia wirusem Ebola - ostatecznie okazało się, że mężczyzna choruje na malarię. "Sytuacja była przesadzona" - przyznał Cichy. Tłumacząc się z jednej wpadki, nie ustrzegł się jednak kolejnej: pozwolił sobie na bulwersujące słowa na temat Nigeryjczyków. Kilka godzin później wystosowane zostały oficjalne przeprosiny.
Jak wyjaśniał Cichy, alarm związany z podejrzeniem zakażenia wirusem Ebola wszczęto z ostrożności, ze względu na sytuację na świecie. Pacjent, który przez kilka tygodni przebywał w Afryce, zgłosił się wczoraj do lekarza z gorączką i bólami brzucha. Według Cichego, był to powód do wszczęcia alarmu, choć - jak się okazało - przesadzonego. U mężczyzny stwierdzono zakażenie malarią.
Dla pewności pobrano jednak od niego krew do badań w kierunku eboli. To badanie w kierunku eboli jest trochę z ostrożności, bo skoro powzięliśmy takie podejrzenie, to zbadajmy to już do końca. Badanie w kierunku zakażenia malarią zostało potwierdzone i pacjent będzie leczony jako chory na malarię. Inspekcja sanitarna ten przypadek uważa za zakończony - mówił na konferencji prasowej Cichy.
Wczesnym popołudniem na stronach Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Gdańsku pojawiła się informacja, że wyniki badania wykluczyły zakażenie wirusem Ebola.
Po wizycie chorego mężczyzny w Uniwersyteckim Centrum Medycyny Morskiej i Tropikalnej w Gdyni wprowadzono czasowo zakaz przyjmowania pacjentów i odwiedzin chorych. Oba zakazy zostały odwołane po kilku godzinach.
Cała sytuacja, która miała wczoraj miejsce - czyli uruchomienie służby zdrowia i służb sanitarnych - było troszkę przesadzone. Ale ponieważ jest taka presja i to, co się dzieje na świecie, dlatego te wszystkie czynności zostały podjęte - wyjaśnił Cichy.
O podejrzeniu zakażenia wirusem Ebola poinformował wczoraj po południu dyrektor Wydziału Zdrowia Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku Jerzy Karpiński. Pacjent ma objawy i wywiad wskazuje na to, że przebywał w rejonie zagrożenia. Trzeba zachować dużą ostrożność. Trudno jednak wyrokować, póki nie będzie ostatecznego wyniku badania chorego - podał.
Kierownik biura prasowego wojewody pomorskiego Tomasz Wróblewski powiedział z kolei Polskiej Agencji Prasowej, że dyrektor Uniwersyteckiego Centrum Medycyny Morskiej i Tropikalnej w Gdyni ocenił mężczyznę jako "spełniającego kryteria podejrzenia zarażenia wirusem gorączki krwotocznej ebola". Wróblewski informował również, że pacjent jest Nigeryjczykiem mieszkającym w Polsce, który 10 dni temu wrócił z kilkutygodniowego pobytu w rodzinnym kraju.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Informacyjną wpadkę wokół eboli przysłoniła wypowiedź szefa pomorskiego sanepidu, która padła na dzisiejszej konferencji prasowej:
"Nigeria liczy sobie przeszło 140 milionów mieszkańców. Nie wszyscy w Nigerii biegają po buszu, jedzą małpy i łapią nietoperze. A ci, którzy to robią, na pewno nie latają samolotami. Tak że troszkę trzeba nabrać dystansu i mieć wiedzy ogólnej".
Za kontrowersyjne uznać można też słowa Dariusza Cichego na temat tego, jak rozprzestrzenia się wirus Ebola:
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
"Na całe szczęście nie przenosi się drogą kropelkową, bo inaczej byłaby tragedia. Mówią brzydko, że choroba jest na tyle fajna, że (chorzy) szybko umierają i się nie rozprzestrzenia".
Kilka godzin po konferencji Pomorski Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny wystosował oficjalne przeprosiny:
Użyte przez Pomorskiego Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego sformułowanie w żadnej mierze nie miało na celu dyskredytowania obywateli Nigerii.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Epidemia gorączki krwotocznej Ebola, która wybuchła w marcu w Afryce Zachodniej, spowodowała już śmierć ponad 1900 osób.