Przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów w Warszawie trwa protest sadowników. Kilkaset osób chce ratunku przed bankructwem. Wiceminister rolnictwa zapowiedział podjęcie kroków i zaprosił sadowników na kolejne rozmowy 13 sierpnia.
Sadownicy domagają się, żeby rząd zareagował w sprawie skrajnie niskich cen skupu owoców.
Jak można jabłko przemysłowe dowozić do punktów skupu za 15 groszy? To samo było z wiśnią. Wiśnia przemysłowa kosztowała 35 groszy. Będziesz pan pracował za 35 groszy za kilogram? - mówi jeden z protestujących. To są ceny poniżej kosztów zbioru, nie mówiąc o kosztach produkcji - dodaje innych.
Sadownicy chcą, żeby rząd uruchomił pomoc finansową, żeby zrobił wszystko, by na nowo otworzyć dla naszych owoców rynek rosyjski. Chcą także, żeby władza zajęła się - jak mówią sadownicy - zmową cenową na polskim rynku producentów dżemu i innych przetworów, bo inaczej wkrótce nie będzie już polskich owoców.
Do sadowników wyszedł wiceminister rolnictwa Rafał Romanowski. Przedstawił dla nich rządowe propozycje: ograniczony ma zostać napływ do Polski zagranicznych owoców, mają być także wzmożone kontrole i wyższe kary przetwórców, którzy zmuszają producentów do sprzedawania owoców po rażąco niskich cenach.
Romanowski zaprosił także sadowników 13 sierpnia na rozmowy. Obiecał tez prace nad nowymi ustawami i zaznaczył, że rząd będzie naciskał na przetwórców, by oferowali sadownikom wyższe ceny.
Kolejny raz będziemy rozmawiali i z producentami i z przetwórcami. Chcemy pewne rzeczy sankcjonować, chcemy monitorować import na nasz rynek krajowy i rynek europejski - mówił Romanowski.
Traktujemy pańską deklarację jako krok w dobrym kierunku. Ludzie umieją słuchać, umieją czytać i nie dadzą się zmanipulować takimi czy innymi banialukami, które często są opowiadane - odpowiedział ministrowi szef Związku Sadowników Rzeczypospolitej Mirosław Maliszewski. Ostrzegł przy tym, że jeżeli rząd nie dotrzyma słowa, to protesty na polskiej wsi wrócą przed wyborami samorządowymi.
Ceny malin spadają z roku na rok. W 2015 roku rekordowe 7,70 zł za kilogram. W zeszłym - 4,40 zł. Obecnie przetwórstwo oferuje maksymalnie 2 zł za kilogram malin.
Najwyższe ceny owoców są na zachodzie kraju, a najniższe na wschodzie - wynika z analiz Inspekcji Handlowej i Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Średnie ceny wiśni najwyższe były w Pomorskiem - 6,44 zł, a najniższe w Lubelskiem - 3,80 zł.
Pozornie konsumenci w pierwszej fazie powinni być zadowoleni, że owoce są tanie, ale to będzie skutek taki, że grozi załamanie produkcji i uzależni nas od importu. Jeżeli będziemy mieli import to po pierwsze nie wiadomo jakiej jakości, a po drugie nie wiadomo w jakich cenach. A po trzecie chcielibyśmy, aby Polacy kupowali polskie owoce, bo one są naszym zdaniem najlepsze, a nie można też zapominać o setkach tysiącach ludzi, którzy żyją z tej produkcji - podkreślał Mirosław Maliszewski.
(az)