Sąd Rejonowy Lublin-Zachód nie uwzględnił kolejnego wniosku lubelskiej prokuratury o aresztowanie Zbigniewa Stonogi podejrzanego o oszustwa. Stonoga nie wpłacił orzeczonego wcześniej przez sąd poręczenia majątkowego w kwocie 500 tys. zł.

REKLAMA

O aresztowanie Stonogi wystąpiła po raz trzeci Prokuratura Regionalna w Lublinie. Zarzuciła mu oszustwa podczas prowadzenia działalności charytatywnej i pranie brudnych pieniędzy. Chodzi o ponad 900 tys. zł. Grozi za to do 15 lat pozbawienia wolności.

Nowym argumentem prokuratury było powołanie się na obowiązujący od 31 marca przepis - art. 258a kpk - nakazujący prokuraturze i sądowi zastosowanie skuteczniejszego środka zapobiegawczego, gdy osoba podejrzana nie wywiązuje się z obowiązków nałożonych wcześniej na nią jako środek zapobiegawczy. Prokurator podnosił, że ta przesłanka zachodzi, ponieważ Stonoga wpłacił jedynie 53,9 tys. zł, podczas gdy poprzednio zastosowano wobec niego poręczenie w kwocie 500 tys. zł - poinformowała rzeczniczka lubelskiego Sądu Okręgowego Barbara Markowska.

Lubelski sąd uznał, że przepisu tego nie można zastosować do sprawy Stonogi, gdyż została ona wszczęta przed jego wejściem w życie. Art. 258a kpk został dodany do Kodeksu postępowania karnego przez tzw. ustawę antycowidową, która weszła w życie 31 marca tego roku, jednak - stosownie do jej artykułu 92 - do postępowań wszczętych wcześniej stosuje się, aż do ich prawomocnego zakończenia, przepisy w brzmieniu dotychczasowym - wyjaśniła Markowska.

Pozostała argumentacja, co do niezasadności wniosku, jest praktycznie tożsama z poprzednimi postanowieniami" - zaznaczyła Markowska.

Prokuratura Regionalna w Lublinie złoży zażalenie na środowe postanowienie sądu - poinformował jej rzecznik Piotr Marko.

Trzeci wniosek o areszt odrzucony

W grudniu ubiegłego roku, gdy lubelska prokuratura po raz pierwszy wnioskowała o aresztowanie Zbigniewa Stonogi, sąd nie uwzględnił tego wniosku, natomiast zastosował wobec niego poręczenie majątkowe w wysokości 500 tys. zł, dozór policji oraz zakaz opuszczania kraju, połączony z zatrzymaniem paszportu. Zażalenie prokuratury zostało oddalone. Sąd wyznaczył Stonodze termin wpłacenia poręczenia na 24 stycznia.

W lutym prokurator skierował ponowny wniosek o aresztowanie Stonogi, wskazując, że podejrzany nie stosuje się do zastosowanego środka zapobiegawczego i lekceważy decyzję sądu. Sąd rejonowy oddalił ten wniosek, a zaskarżone przez prokuraturę orzeczenie utrzymał w mocy lubelski sąd okręgowy.

Barbara Markowska informowała wtedy, że w ocenie sądu, w tej sprawie wystarczające będą środki zapobiegawcze "o charakterze nie izolacyjnym".

Nawet mimo niewpłacenia tego poręczenia sąd uznał, że areszt nie jest konieczny. Podejrzany regularnie stawia się na dozór, stosuje się do zakazu opuszczania kraju, ma stałe miejsce zamieszkania w kraju, nie podejmuje zachowań mających wpływ na treść zeznań i wyjaśnień przesłuchanych w sprawie osób - mówiła Markowska.

Sąd wskazał też, że tej sprawie zgromadzony został obszerny materiał dowodowy, przesłuchany został podejrzany oraz świadkowie. Postępowanie przygotowawcze opiera się w przeważającej części na analizie dowodów o charakterze nieosobowym, na które potencjalny wpływ podejrzanego jest minimalny - informowała Markowska.

6 maja po zażaleniu prokuratora warszawski sąd okręgowy orzekł warunkowy areszt wobec Stonogi; w związku z tym został on tego samego dnia zatrzymany. Postępowanie, którego dotyczył ten wniosek aresztowy, jest "odpryskiem" sprawy, w której główny proces toczy się już przed krakowskim sądem, ma chodzić m.in. o zarzut prania pieniędzy. 28 lutego Sąd Rejonowy dla Warszawy-Pragi Północ nie uwzględnił wniosku o areszt. Na tamto postanowienie prokuratura złożyła zażalenie.

Stonoga jest znany organom ścigania od ponad 20 lat. Przeciwko niemu toczyły się postępowania dotyczące m.in. przestępstw gospodarczych, fałszowania dokumentów, oszustw, składania fałszywych zeznań i znieważania (w tym Prezydenta RP). Orzekające w jego sprawach sądy skazały go na kary w sumie kilkuletniego pozbawienia wolności.

Zbigniew Stonoga zgodził się na podawanie jego pełnego nazwiska.