Nie będzie 30 mln zł odszkodowania od Skarbu Państwa dla powiatu kłodzkiego za zaniechanie legislacyjne władz przez nieznowelizowanie przepisów o Komisji Majątkowej, która przekazała Kościołowi zamek w Szczytnej - orzekł sąd w tym precedensowym procesie.
Cywilne powództwo dolnośląskiego powiatu sąd uznał za nieuzasadnione merytorycznie, a ponadto przedawnione, bo wniesione 10 miesięcy po trzyletnim terminie przedawnienia.
Na precedensowy pozew przeciw Skarbowi Państwa zdecydował się zarząd powiatu kłodzkiego, który do 2006 r. był właścicielem położonego w nieodległej Szczytnej neogotyckiego zamku z XIX w., przed wojną własności niemieckiej fundacji dobroczynnej, po wojnie upaństwowionego na mocy tzw. dekretów Bieruta. Od tego czasu mieści się tam ośrodek opiekuńczy dla niepełnosprawnych intelektualnie - dziś to dom dla ok. stu pensjonariuszy.
W 2006 r. Komisja Majątkowa - zajmująca się rekompensowaniem Kościołowi katolickiemu dóbr utraconych w wyniku powojennej zmiany granic i nacjonalizacji, orzekła, że zamek w Szczytnej należy przekazać Zgromadzeniu Księży Misjonarzy Świętej Rodziny.
Za podstawę orzeczenia Komisja przyjęła podpisany w 2006 r. protokół Komisji Wspólnej rządu i Episkopatu stwierdzający, że można zwracać Kościołowi nieruchomości na tzw. Ziemiach Odzyskanych także niebędące przed wojną kościelną własnością. Dokument podpisali ówcześni współprzewodniczący rządowo-kościelnej komisji: wicepremier i szef MSWiA Ludwik Dorn oraz biskup płocki Stanisław Wielgus.
Hotel zamiast ośrodka dla chorych
Jak twierdzi Krzysztof Baldy (w 2006 r. starosta kłodzki) dopiero wówczas, gdy zakonnicy przyszli do zamku, by powiedzieć, że są jego właścicielami, władze samorządowe dowiedziały się o tym, że komisja rozporządziła ich mieniem, bo wcześniej o sprawie nie wiedziały. Dlatego postanowiono pozwać Skarb Państwa o 30,1 mln zł odszkodowania za tzw. bezprawie legislacyjne, czyli dopuszczenie do niekonstytucyjnej sytuacji, w której samorząd nie brał udziału w postępowaniu komisji.
Powodowie żądali ponad 30 mln zł, bo tyle według ich szacunków kosztowałoby wybudowanie nowego ośrodka dla chorych. - Na razie, do końca 2012 r. mamy z zakonem umowę dzierżawy zamku za 120 tys. zł rocznie, ale wiemy, że zakonnicy chcieliby tam otworzyć jakiś ośrodek turystyczno-hotelowy i spodziewają się zysku rzędu 40 tys. zł miesięcznie - mówił Baldy.
Reprezentująca w sądzie Skarb Państwa Prokuratoria Generalna wnosiła o oddalenie powództwa. Jak mówiła radca prokuratorii Magdalena Kowalczyk, Trybunał Konstytucyjny - który zakwestionował część przepisów dotyczących Komisji Majątkowej - akurat w tej części umorzył sprawę i nie rozstrzygnął, czy było to konstytucyjne, czy też nie.
W poniedziałek rozstrzygający sprawę sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie Mariusz Solka uznał, że Skarb Państwa nie może odpowiadać za zaniechania legislacyjne dokonane przed wrześniem 2004 r., czyli przed wejściem w życie noweli kodeksu cywilnego przewidującego odpowiedzialność państwa za takie zaniechanie.
Uzasadnienie wyroku
Ponadto, jak uznał sąd, sam przepis konstytucji, na który w tej sprawie powołał się powiat, nie wystarczy - co wynika z orzecznictwa Sądu Najwyższego.
- Ustawodawstwo do daty wejścia w życie konstytucji w 1997 r. nie przewidywało odpowiedzialności SP za zaniechanie prawodawcze. W tej sprawie nie ma więc także konstytucyjnego prawa do odszkodowania za zaniechanie legislacyjne. Sąd nie może tu dokonywać własnej wykładni, bo zbyt daleko wkroczyłby w sferę ustawodawczej, nie może dokonywać wykładni prawotwórczej - mówił sędzia Solka. Według sądu nie było tu "zaniechania legislacyjnego", lecz co najwyżej "pominięcie".
Według sądu nie można też uznać decyzji Komisji Majątkowej za wywłaszczenie", za które przysługuje odszkodowanie. "Nieruchomość przekazano na rzecz podmiotu prywatnego, jakim jest zakon, a nie publicznego - wtedy byłoby to wywłaszczenie" - argumentował sąd.
Dodatkowo, według sądu, "są inne sposoby na zaspokojenie roszczeń powiatu ws. nieruchomości", np. darowizna albo przekazanie mu jakiegoś budynku przez wojewodę. Sąd podkreślił, że powiat w ogóle nie wskazał swej szkody, tylko chciał, żeby to rzeczoznawcy ją określili.
Wyrok nie jest prawomocny. Krzysztof Baldy z zarządu powiatu kłodzkiego, który wnosił pozew, zapowiedział apelację. - Był zameczek, został zabrany. My nic nie wiemy, nikt za to nie odpowiada. Nie może tak być - mówił dziennikarzom. Jak podkreślał, w ocenie powodów, termin przedawnienia jeszcze nie minął, bo ich zdaniem wynosi on 10 lat, a nie - jak uznał sąd - 3 lata.