Zasadne, legalne i prawidłowe było zatrzymanie Anny Chrapusty - uznał sąd w Krakowie. Rozpatrywał on zażalenie krakowskiej mikrochirurg, zatrzymanej na początku grudnia. Do dzisiaj postawiono jej już kilkanaście zarzutów, między innymi wprowadzania w błąd pacjentów.
Zdaniem sądu istnieje duże prawdopodobieństwo popełnienia przez lekarkę zarzucanych jej czynów. Co więcej, sąd analizując wszystkie materiały, stwierdził, że istniała obawa matactwa, czyli zacierania śladów. Według informacji naszych reporterów prokuratorzy przedstawili na utajnionej rozprawie materiały operacyjne z podsłuchów, z których wynikało, że pani doktor próbowała kontaktować się z pacjentami i wpływać na ich zeznania. Legalność, zasadność i prawidłowość zatrzymania nie podlegała – zdaniem sądu – żadnej wątpliwości. Tej decyzji nie chciały komentować ani obrońca, ani sama Anna Chrapusta.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Prokuratura zarzuca lekarce m.in. niekorzystne rozporządzanie mieniem pacjentów. Lekarka nie informowała pacjentów, iż operacje, które wykonywała w prywatnym gabinecie, mogły zostać w pełni refundowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Chorzy płacili więc pełną stawkę po kilka tysięcy złotych, choć ten sam zabieg mogli wykonać za darmo. Zdaniem prokuratury w ostatnich latach takich przypadków było co najmniej 5. Chodzi o kwoty od 500 do 5,5 tysiąca złotych. Zdaniem śledczych, w kilku przypadkach Anna Chrapusta przeprowadziła operację plastyczną, choć nie miała do tego jeszcze uprawnień.
Lekarka została zatrzymana przez policję na początku grudnia ubiegłego roku. Zwolnioną ją po dwóch dniach do domu. Wtedy chodziło o wprowadzenie w błąd rodziców dzieci, które operowała i wyłudzenie ponad pięciu tysięcy złotych.