Sąd Okręgowy w Bydgoszczy odrzucił pozew poznańskiego prawnika i kibica przeciwko Adrianowi Zielińskiemu. Sztangista nie musi więc przeprosić Michała Gniatkowskiego ani wpłacić pieniędzy na fundacje pomagające młodym sportowcom.
Żadna ze stron nie stawiła się w bydgoskim sądzie na ogłoszeniu wyroku. Orzeczenie jest nieprawomocne.
Postępowanie dyscyplinarne jest w toku i ono wskaże, czy pozwany świadomie przyjmował środki dopingujące. Przeprosił kibiców za to, zapewniając, że ich nie stosował. Zdaniem sądu pozwany nie naruszył praw powoda, brak jest więc podstaw do udzielenia ochrony prawnej wskazanym przez powoda subiektywnym odczuciom, które nie mieszczą się w kategorii dóbr osobistych - powiedziała sędzia sądu okręgowego w Bydgoszczy Dorota Marszałkowska, ogłaszając wyrok.
Prawnik z Poznania, Michał Gniatkowski zarzucił Adrianowi Zielińskiemu naruszenie dóbr osobistych. Twierdził, że przyłapanie sztangisty na dopingu podczas igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro odebrało mu przyjemność z oglądania zawodów, prawo do cieszenia się rywalizacją fair play i wiarę w to, że igrzyska są czyste. Domagał się więc przeprosin oraz wpłaty przez sportowca pieniędzy na fundacje pomagające młodym sportowcom.
Adrian Zieliński podczas ubiegłorocznych igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro został przyłapany na stosowaniu niedozwolonego środka dopingującego - nandrolonu. W Brazylii nie wystartował, a przez panel dyscyplinarny został zdyskwalifikowany na cztery lata.
Sztangista twierdzi, że środek przyjął nieświadomie i zapewnia, że dowiedzie swojej niewinności. Złożył w tej sprawie odwołanie i czeka na wyznaczenie daty kolejnego posiedzenia panelu.
(mn)