Zarzut pobicia postawiła prokuratura dwóm pseudokibicom, którzy w sobotę wieczorem napadli na członków zarządu GKS-u Katowice. Mężczyźni zostali zwolnieni z aresztu, mają wpłacić po tysiąc złotych poręczenia majątkowego. Stowarzyszenie kibiców twierdzi, że do żadnego pobicia nie doszło.
Po sobotnich zajściach zarząd GKS Katowice postanowił oddać się do dyspozycji rady nadzorczej. Wiceprezes klubu Radosław Bryłka powiedział reporterce RMF FM, że nie czuje się bezpiecznie. Została naruszona nasza nietykalność. Jeżeli kibole byli w stanie zrobić coś takiego w miejscu publicznym, to nie wiemy, co się może stać na Bukowej, jeśli chcielibyśmy przyjechać i kontynuować pracę. Musimy jakoś wytrwać do środy (w środę zbiera się rada nadzorcza, która może zdecydować o zmianie zarządu - przyp. RMF FM) - mówi Bryłka.
Radosław Bryłka był dziś przesłuchiwany przez policję. Obrażenia, których doznał podczas napaści - jak sam przyznał - nie są już zbyt dotkliwe. Odczuwam jeszcze ból barku i nogi, wtedy miałem także zaczerwienienia i ból twarzy - mówi.
Stowarzyszenie kibiców GKS wydało wczoraj oświadczenie, w którym zaprzeczyło, by doszło do pobicia władz klubu. Piotr Koszecki ze stowarzyszenia powiedział reporterce RMF FM, że mogło najwyżej dojść do szamotaniny. Prezesi kłamią. To są niestworzone historie. Dla mnie logiczne jest, że gdyby chuligani naprawdę katowali członków zarządu, to oni nie wyszliby ze stadionu o własnych siłach, a wyszli i nie mają żadnego uszczerbku na zdrowiu - twierdzi Koszecki.
Sami zatrzymani wyjaśniali dziś policjantom, że kibicom chodziło o wyprowadzenie prezesów z obiektu.
Pozostaje pytanie, jak to możliwe, że grupa kibiców w ogóle dostała się do tunelu na stadionie. Być może powinien być on lepiej zabezpieczony. Sobotni mecz był sparingiem - przyszło na niego około 500 osób, dlatego nie został zgłoszony jako impreza masowa. Na stadionie było zaledwie 3 ochroniarzy.
Ze względu na atmosferę, jaka ostatnio panuje wokół klubu, być może organizator powinien był przewidzieć, że może dojść do incydentów. Będziemy wyjaśniać tę sprawę - mówi Justyna Dziedzic, rzeczniczka policji w Chorzowie. To chorzowska policja wyjaśnia okoliczności zajścia, bo stadion GKS Katowice leży w granicach tego miasta.
Przypomnijmy, że do pobicia prezesa GKS-u Katowice Jacka Krysiaka i jego zastępcy Radosława Bryłki doszło podczas sobotniego meczu GKS-u z Koroną Kielce. Policja zatrzymała dotąd dwóch pseudokibiców katowickiej drużyny. W przerwie piłkarskiego spotkania do klubowego budynku wtargnęła grupa kilkunastu osób. Miało dojść do szarpaniny, podczas której prezes klubu i jego zastępca zostali pobici. Twierdzą, że byli bici i kopani. Wobec jednego z nich napastnicy mieli też kierować pogróżki.