Choć wiele szkół wyższych wprowadziło e-indeksy, przed dziekanatami wciąż stoją kolejki. O ważnych rzeczach żacy dowiadują się z kartek na drzwiach - pisze w środowym wydaniu "Rzeczpospolita".
Jak zaznacza "Rz" 60 proc. badanych przez Niezależne Zrzeszenie Studentów nadal nie ma dostępu do elektronicznego indeksu, "choć uczelnie mają możliwość ich wykorzystywania już dziesięć lat". Gazeta powołując się na raport NZS podkreśla, że elektroniczne systemy obsługi uczelni, którymi posługują się szkoły wyższe nie są dostosowane do potrzeb studentów.
"Prócz podstawowego braku dostępu do indeksów studenci zmagają się z utrudnionym kontaktem z wykładowcami oraz niską dostępnością materiałów dydaktycznych. Wprowadzenie na uczelnie internetowych systemów, niestety, nie uprościło studentom życia" - ocenia cytowany przez "RZ" wiceprzewodniczący ds. studenckich Krzysztof Białas.
Zdaniem prezes Stowarzyszenia Forum Dziekanatów Katarzyny Górak-Sosnowskiej wiele zależy od uczelni, bo "prawo pozostawia szkołom wyższym wiele swobody w organizacji dokumentacji dotyczącej przebiegu studiów".
Według badań, które publikuje "Rz", 46 proc. badanych jest niezadowolonych z funkcjonowania wirtualnego dziekanatu na swojej uczelni, zaś 77 proc. ankietowanych chciałoby otrzymywać przypomnienia o terminie egzaminu. Z kolei 50 proc. badanych studentów twierdzi, że nauczyciele akademiccy nie korzystają z możliwości kontaktu przez system informatyczny.