Rzecznik rządu Piotr Müller oświadczył, że minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro nie będzie brał udziału w postępowaniu dotyczącym działań m.in. b. wiceszefa MS Łukasza Piebiaka ws. hejtu pod adresem niektórych sędziów. Dodał, że działania Piebiaka miały charakter osobisty i nie ma tu mowy o wiedzy kierownictwa resortu.
Piotr Müller pytany, czy premier rozmawiał już z ministrem sprawiedliwości o tej sprawie, odpowiedział, że szef rządu jest w stałym kontakcie z ministrem Ziobrą. Zapewnił, że "minister Ziobro nie będzie miał wpływu na postępowanie, gdyż zgodnie z procedurami wyłączy się z jakichkolwiek decyzji w tym zakresie".
Dodał przy tym, że konsekwencje w tej sprawie zostały już wyciągnięte, Piebiak "został zdymisjonowany w tempie natychmiastowym i została cofnięta delegacja dla sędziego, który był zamieszany w sprawę".
Rzecznik rządu powiedział też, że nie ma obecnie informacji, by w sprawę były wciągnięte także inne osoby z Ministerstwa Sprawiedliwości. Jeżeli takie informacje by się pojawiły, to będą wyciągane konsekwencje podobne do tych, które już zostały zastosowane - zapowiedział.
Portal Onet.pl opisał kontakty Piebiaka, wówczas wiceministra sprawiedliwości, z kobiet o imieniu Emilia, która miała prowadzić akcje dyskredytujące niektórych sędziów, wśród nich szefa stowarzyszenia sędziów Iustitia prof. Krystiana Markiewicza. Działania Emilii miały polegać na anonimowym rozsyłaniu m.in. do mediów i sędziów kompromitujących materiałów. Miało to się odbywać za wiedzą wiceministra. Po tych doniesieniach Piebiak podał się do dymisji.
W kolejnym artykule Onetu napisano, że współpracownik Piebiaka, sędzia Jakub Iwaniec, dostarczał Emilii haki na Krystiana Markiewicza". "W korespondencji podawał dokładne informacje o dziecku Markiewicza, a także wysyłał telefony jego rzekomej kochanki i jej męża" - podał portal. Minister Ziobro skrócił delegację sędziego Iwańca w resorcie.
Rzecznik rządu pytany w czwartek, czy wiadomo, kto finansował działania Emilii S., odpowiedział, że nie ma takiej wiedzy i dotyczące tego informacje pochodzą w tej chwili tylko z wiadomości medialnych. Na pewno nie finansowało tego Ministerstwo Sprawiedliwości, o czym już państwo byli informowani - powiedział Müller dziennikarzom.
Zapytany, w jaki sposób Emilia S. znalazła się w posiadaniu informacji, którymi dysponował resort sprawiedliwości, odpowiedział, żeby pytać o to jej pełnomocnika. Dodał, że on nie wie, czy Emila S. posiadała taką wiedzę. Rzecznik rządu stwierdził, że nie na ma tym etapie informacji, żeby w resorcie był jakiś "przeciek" informacji.
Zapytany, czy wiadomo, kto był "szefem" Piebiaka w sprawie działań dotyczących hejtu przeciwko niektórym sędziom stwierdził: Nie było żadnego szefa, nic mi na ten temat nie wiadomo.
Jeżeli chodzi o działania ministra Piebiaka miały one charakter osobisty, nie ma tutaj mowy o jakiejkolwiek wiedzy kierownictwa Ministerstwa Sprawiedliwości, w tym ministra Ziobro - powiedział rzecznik rządu.
Pytany, czy komputery w Ministerstwie Sprawiedliwości zostaną zabezpieczone odpowiedział, że "te informacje były przesyłane na aplikacjach mobilnych" i "nie ma żadnych tez na to, że to się odbywało z urządzeń w Ministerstwa Sprawiedliwości". Dodał, że być może są toczone w tej sprawie postępowania w prokuraturze, ale nic na ten temat nie wie.