Po prezesach NBP i NIK przyszedł czas na przedstawicieli opozycji z komisji do spraw służb specjalnych. Oni też będą się pojawiali na obradach rządowego kolegium do spraw specsłużb jedynie na zaproszenie premiera. Opozycja alarmuje: SLD chce rządzić bez świadków. Szef BBN-u Marek Siwiec odpowiada, że jest to powtórzenie obowiązujących do tej pory rozwiązań.

REKLAMA

Takie są założenia roboczego projektu reformy specsłużb przygotowanego przez rząd. Opozycja jest zaniepokojona. Dla niej ograniczenie wstępu na obrady kolegium to poważne zmartwienie – nowe ciało będzie miało znacznie większe kompetencje: będzie szczegółowo oceniać budżet służb specjalnych, sprawdzało wykonywanie zadań, koordynowało pracę wszystkich agencji rządowych. „Znika nam z tego przewodniczący komisji służb specjalnych, który z natury – tak jest zapisane – jest przedstawicielem opozycji. Potrzebuje pan wyraźniejszego sygnału?” – mówił w rozmowie z naszym reporterem Zbigniew Wasserman z Prawa i Sprawiedliwości, przewodniczący sejmowej komisji do spraw służb specjalnych. Po reformie nie będzie UOP-u, ale WSI zostają. Szefowie nowopowołanych agencji wywiadu i bezpieczeństwa wewnętrznego zostaną powołani na 3-letnie kadencje z możliwością przedłużenia – oznacza to, że jeśli SLD przegra wybory za 4 lata, to szefami agencji zostaną osoby wyznaczone przez SLD mimo że rządzić może już inne ugrupowanie.

Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Marek Siwiec twierdzi, że nie rozumie obaw opozycji co do ograniczenia praw udziału w kolegium do spraw służb specjalnych. Jego zdaniem projekt jest powtórzeniem obowiązujących do tej pory rozwiązań. Według Siwca system ten dobrze działał przez cztery lata: „O ile pamiętam na każdym posiedzeniu był przedstawiciel komisji – czytaj: przedstawiciel opozycji – w związku z tym nie rozumiem tych wątpliwości” – mówi Siwiec. Jego zdaniem zasada kadencyjności od lat działa w wojsku i tam też się sprawdziła: „To gwarantuje nie polityczny charakter armii, ale jej apolityczność, ponieważ ci dowódcy współpracowali z poprzednim rządem i z tym rządem” – uważa szef BBN-u. Projekt reformy jest dopiero we wstępnej fazie przygotowań. Najpierw musi trafić pod obrady rządu, a potem Sejmu.

foto Archiwum RMF

06:25