Przedstawiciele rządu nie chcą udzielić publicznej informacji o stanie finansów państwa w dobie kryzysu wywołanego pandemią koronawirusa. Minister finansów ma przedstawić dane dopiero za kilka tygodni.
Ani Kancelaria Premiera, ani resort finansów nie przysłały do Senatu nikogo na obrady pod tytułem "Informacja Prezesa Rady Ministrów na temat finansów publicznych w 2020 roku". Dziś senatorowie szefa rządu też się nie doczekają, bo Mateusz Morawiecki objeżdża Podlasie. Ma zaplanowanych aż 12 spotkań. W końcu trwa kampania wyborcza.
Niewygodne dla rządu mogą być dane o rozmiarze dziury w państwowej kasie. Prawo i Sprawiedliwość nie chce wprost przyznać, że deficyt budżetowy - zamiast planowanego zera - może przekroczyć nawet 100 miliardów złotych. Państwo poniosło koszty związane z działaniami antykryzysowymi, ale może dziwić to, że ukrywa, ile one wyniosły. Na dodatek, rządzący chowają część wydatków przenosząc je do innych instytucji.
Przypomnijmy, już w maju w rozmowie z RMF FM minister finansów Tadeusz Kościński zapowiadał, że potrzebna będzie nowelizacja budżetu. Później potwierdził to także PAP.
Nowelizacja będzie, bo deficytu nie unikniemy - podkreślił Kościński. Najprawdopodobniej zostanie zaprezentowana w drugiej połowie lipca - dodał, cytowany przez PAP.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Nowelizacja tegorocznego budżetu przesądzona
Warto dodać, że to nie jedyne co rząd ukrywa. Od kilku miesięcy słyszymy od ministrów nieoficjalnie, że nierealne jest obiecywane podniesienie płacy minimalnej w przyszłym roku z 2600 do 3 tysięcy złotych. Żaden minister nie chce jednak o tym mówić do mikrofonu.