Do końca roku rząd chce oddać sprawiedliwość potomkom Polaków, którzy stracili majątki w wyniku wojny i w okresie stalinizmu. Ustawa reprywatyzacyjna przekaże im nie mniej niż 20 proc. wartości utraconej nieruchomości - dowiaduje się "Dziennik".
Okazją do ogłoszenia rządowych planów ma być wizyta premiera Donalda Tuska w Izraelu 8 kwietnia. Polscy obywatele żydowskiego pochodzenia stanowili bowiem około jednej piątej wszystkich osób pozbawionych własności.
Rząd przyspieszył prace nad ustawą reprywatyzacyjną z uwagi na sprawiedliwość dziejową, ale także względy ekonomiczne. Osoby występujące bezpośrednio z pozwami do polskich sądów otrzymują bowiem 100 proc. swojej własności.
Niewykluczone, że do pośpiechu polityków skłonił przypadek Tadeusza Kossa, który po 14 latach procesów sądowych niedawno odzyskał działkę na placu Defilad w Warszawie wartą miliony dolarów.
Wiceminister skarbu Hubert Łaszkiewicz, nie chce na razie deklarować, jaką część wartości majątku zwróci państwo. Według niego, wszystko powinno być jasne pod koniec kwietnia, kiedy to dobiegną końca prace nad oszacowaniem wartości utraconych majątków i możliwości ich zrekompensowania przez Skarb Państwa. Zdaniem ministra, rozważane są dwie koncepcje: zwrot nieruchomości w naturze lub przekazanie wszystkim rekompensat.