Nie mam nic wspólnego z łapówką dla prokuratora - zapewnia Lew Rywin. Producent filmowy zaprzecza doniesieniom "Rzeczpospolitej", jakoby podejrzewany o korupcję warszawski prokurator Krzysztof W., miał mu obiecywać pomoc w zwolnieniu z więzienia.
Mężczyzna wpadł na gorącym uczynku, biorąc od podstawionych policjantów 300 tysięcy złotych łapówki za rzekome "załatwienie" innej sprawy. Prokuratorowi uchylono już immunitet.
Jak dowiedziała się "Rzeczpospolita" Krzysztof W. rozmawiał o łapówce przez telefon. Nie wiemy jaki był efekt tej rozmowy - Rywin tak czy inaczej wyszedł z więzienia w listopadzie ubiegłego roku.
Policjanci rozpracowujący Krzysztofa W. sprawdzają, czy w tej sprawie prokurator nie był tylko pośrednikiem. Pracował w obu stołecznych prokuraturach okręgowych, a obie prowadziły śledztwa w sprawach Rywina i obie zajmowały się jego zwolnieniem z więzienia - tłumaczy wysoki rangą oficer CBŚ.
Zatrzymanie prokuratora było prowokacją oficerów CBŚ, którzy chcieli rzekomo załatwić uchylenie aresztu dla swojego kolegi-przestępcy. Podczas kontrolowanego wręczenia łapówki, prokurator przyjął 300 tysięcy złotych. Akcję zatrzymania nadzorował bezpośrednio szef MSWiA Janusz Kaczmarek. Prokurator został zawieszony od razu w wykonywaniu obowiązków służbowych, grozi mu wieloletnie więzienie.