Inspektorzy Państwowej Inspekcji Pracy wkroczyli do zakładu produkcji warzyw w Krerowie w powiecie poznańskim. Zabezpieczają dokumentację, kontrolują linię produkcyjną i próbują ustalić, na jakich zasadach byli w nim zatrudniani pracownicy. Przypomnijmy - PIP wzięła firmę pod lupę po tym, gdy pracująca w niej pani Oksana – obywatelka Ukrainy - dostała udaru. Pracująca razem z nią siostra błagała szefów o wezwanie karetki. Tymczasem właściciel firmy, obiecując, że zawiezie kobiety do szpitala, woził je w swoim aucie po okolicy. Obie kobiety wysadził na przystanku i wezwał policję do… pijanej.
Policjanci ocenili, że kobieta wymaga pomocy medycznej. Ratownicy z pogotowia stwierdzili wylew i ruszyli z 43-latką do szpitala. Udało się ją uratować, ale nadal nie mówi i nie je o własnych siłach. Kobieta jest matką dwóch nastoletnich dzieci, które mieszkają na Ukrainie.
Właściciel firmy bał się wezwać karetkę, bo panią Oksanę zatrudniał "na czarno". M.in. te aspekty analizuje Państwowa Inspekcja Pracy z Poznania. Inspektorzy sprawdzają też, czy w firmie w Krerowie były przestrzegane przepisy bezpieczeństwa i higieny pracy. Jeśli inspektorzy dopatrzą się nieprawidłowości - mogą wystawić mandat lub karę grzywny do 2 tys. złotych. Jeśli uchybienia będą rażące, mogą wystąpić do sądu o ukaranie przedsiębiorcy grzywną w wysokości 30 tysięcy złotych. Nie wiemy, jak długo potrwa kontrola. To może być nawet około miesiąca - mówi w rozmowie z RMF FM Jacek Strzyżewski z Państwowej Inspekcji Pracy w Poznaniu.
Dochodzenie w sprawie prowadzi też policja w Swarzędzu. Funkcjonariusze wydali już zarzut na podstawie art. 219 Kodeksu Karnego (Kto narusza przepisy prawa o ubezpieczeniach społecznych, nie zgłaszając, nawet za zgodą zainteresowanego, wymaganych danych albo zgłaszając nieprawdziwe dane mające wpływ na prawo do świadczeń albo ich wysokość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.), ale nie przedstawili go jeszcze szefowi firmy. Na komisariacie w Swarzędzu dowiadujemy się, że do biznesmena wysłano wezwanie na policję. Zarzut usłyszy jak tylko stawi się w komisariacie - słyszymy od policjanta.
Swoje postępowanie, pod kątem nieudzielenia pomocy osobie poszkodowanej prowadzi też Prokuratura Rejonowa w Środzie Wielkopolskiej. Sprawa stanęła jednak w miejscu, bo śledczy nie otrzymali jeszcze dokumentacji medycznej ze szpitala MSWiA, w którym leży 43-letnia pani Oksana. O to kiedy te dokumenty mogą trafić do prokuratury w Środzie, pytamy w biurze prasowym MSWiA. Dokumentacja zostanie wysłana przez SP ZOZ MSWiA w Poznaniu do Prokuratury jutro (15.02 br.) - czytamy w odpowiedzi. To w jakim stanie była kobieta w momencie przyjazdu pogotowia i w jakim jest teraz, może mieć znaczenie przy wydawaniu zarzutów.
Od poniedziałku próbujemy uzyskać komentarz firmy z Krerowa, na terenie której doszło do tego zdarzenia. Bezskutecznie. Najpierw usłyszeliśmy, że szefa nie ma na miejscu. Nikt nie odpowiedział też na naszą prośbę o kontakt. Od wczoraj telefon w zakładzie w ogóle nie odpowiada. Z sieci zniknęły tez witryny przedsiębiorstwa - produkującego i pakującego warzywa. Po wpisaniu adresu na ekranie ukazuje się komunikat "strona w trakcie aktualizacji".
Wiadomo, że przedsiębiorstwo było jednym z dostawców znanej sieci spożywczej w Polsce. Jego szef wystąpił też w spocie promującym towary sprzedawane w sklepach na terenie całego kraju. O sprawę zapytaliśmy w biurze prasowym marki. Oto odpowiedź: Każdy dostawca (...) zobligowany jest do podpisania załącznika do umowy - Kodeksu Etycznego zobowiązującego do przestrzegania wysokich standardów etycznych w tym w szczególności do działania zgodnie z przepisami prawa pracy. W odniesieniu do Pańskiego pytania wiemy, że sprawa jest badana przez odpowiednie organy - zatem dla jej dobra nie udzielamy komentarza. Wskazany podmiot jest jednym z wielu zaangażowanych w naszą kampanię marketingową promującą polskich dostawców.
Kiedy sprawa wyszła na jaw - sieć sklepów "zdjęła" ze swoich stron spoty i treści dotyczące przedsiębiorcy z Krerowa.
Poszkodowaną panią Oksanę czeka kosztowna rehabilitacja. Ponieważ nie była ubezpieczona, prawdopodobnie będzie też musiała ponieść koszty leczenia. Pomocną dłoń wyciągnął już Konsulat Honorowy Ukrainy w Polsce, który organizuje zbiórkę pieniędzy na rzecz kobiety.
Deklarację gotowości udzielenia pomocy Pani Oksanie oraz jej rodzinie złożył także przedsiębiorca z Krerowa. W piśmie przesłanym naszemu dziennikarzowi sieć sklepów, z którą współpracował poinformowała, że "od dostawcy otrzymaliśmy oświadczenie oraz deklarację gotowości udzielenia pomocy Pani Oksanie oraz jej rodzinie - zapewnił nas, że jest w kontakcie z przedstawicielami Ambasady Ukrainy w Warszawie oraz złożył deklarację pokrycia kosztów leczenia. Aktualnie czekamy na efekty prac organów zajmujących się tym tematem, a w związku z tym podjęliśmy decyzję o wstrzymaniu działań promocyjnych związanych ze wskazanym podmiotem do czasu wyjaśnienia."
(m)