Sąd Okręgowy w Gdańsku nie uwzględnił zażalenia dotyczącego sprawy młodego żeglarza Patryka Palczyńskiego. Decyzję odroczył do 27 marca. Sąd zasugerował prokuraturze przesłuchanie jeszcze jednego świadka. Rodzina nie zgadza się ze śledczymi, którzy uznali, że chłopak popełnił samobójstwo.
Sąd Okręgowy w Gdańsku chce, żeby prokuratura przesłuchała jeszcze jednego świadka w sprawie śmierci Patryka Palczyńskiego. To osoba, do której dotarła matka Patryka - Julita Palczyńska. Ten świadek wyjaśni, że rozmawiał z Patrykiem w dniu wyjścia na ten feralny rejs, i po prostu powie to co wie. A to potwierdzi naszą wersję, że nie jest to samobójstwo, i że Patryk został brutalnie zamordowany. Są to konkretne informacje, dotyczące tego, że wypłynął w rejs, a nie skoczył do wody sam. Więcej mówić na razie nie można - mówiła matka Patryka.
Prokuratura może, ale nie musi wcale uwzględniać sugestii sądu. Można poddać pod rozwagę czy przesłuchamy świadka czy nie, i będzie to oceniał materiał dowodowy - mówił po posiedzeniu prokurator Tomasz Kaczyński.
Patryk zaginął w Gdyni 2 czerwca 2010 roku. Miał płynąć w rejs - do pracy. Rodzinie nie powiedział jednak dokładnie dokąd. W połowie lipca chłopaka wyłowiono z morza z przywiązanymi do ciała płytami chodnikowymi i skrępowanymi rękoma. Śledczy uznali, że chłopak sam mógł skoczyć do wody, mimo że znaleziono go w okolicach portu w Gdańsku. Rodzina obawiała się, że uznanie, iż Patryk popełnił samobójstwo, sprawi, że policja - choćby rutynowo- nie będzie już szukać ewentualnych sprawców zabójstwa.
Tezie o samobójstwie przeczyć by miał sposób wiązania lin i węzłów, które były na rękach Patryka Palczyńskiego. Zgodnie z praktyką takie węzły wykonywane muszą być oburęcznie - twierdzi rodzina. Podobnie z płytami chodnikowymi, które były przywiązane do ciała chłopaka. Zdaniem rodziny i jej pełnomocnika młody żeglarz nie mógł tego zrobić sobie sam - musiały by je przywiązać co najmniej dwie osoby.
Matka podkreśla także, że chłopak nie miał powodów do targnięcia się na swoje życie. Kochał życie, cieszył się życiem i miał naprawdę śmiałe plany - mówiła przed rozpoczęciem posiedzenia sądu.
Zdaniem rodziny sposób prowadzenia śledztwa był nierzetelny, dlatego wersja przyjęta od początku przez prokuraturę i policję jest dla nich nie do zaakceptowania. Rodzina nie chce dzielić się do końca wszystkimi informacjami - jak mówi matka, są one uwzględnione w zażaleniu. Pełnomocnik rodziny Janusz Kaczmarek twierdzi, że biegły psycholog, który wydawał opinię o Patryku popełnił szereg błędów. Stwierdził bowiem, że Patryk był osobą "perfekcjonalną", a to cecha samobójców. Ściął włosy i wymeldował się z domu przed wypłynięciem w rejs. Chciał więc się zabić - uznał biegły. Do tego nosił wisiorek - talizman - o kształcie żółwia - a samobójcy lubią rzeczy "magiczne". Nikt jednak wcześniej wisiorka u ofiary nie widział - mógł więc na szyję nałożyć go sprawca - tego prokuratura nie wzięła pod uwagę. Ta opinia w zasadzie o wszystkim zdecydowała.
Dodatkowo zdaniem Janusza Kaczmarka prokuratura pominęła fakt, że z węzłów, którymi był skrępowany Patryk Palczyński wyizolowano DNA dwóch innych osób. Stąd pytanie - jak mógł się związać sam nie zostawiając śladów swojego DNA? Jest też opinia mówiąca o tym, że ciało zostało wyrzucone z jednostki pływającej - te elementy nie zostały - zdaniem Kaczmarka - wystarczająco zbadane. W trakcie postępowanie nie znaleziono żadnego dowodu na potwierdzenie tego, aby Patryk padł ofiarą zabójstwa i że do jego zgonu przyczyniły się osoby trzecie. Przesłuchania świadków, analiza jego korespondencji, wpisów na stronach internetowych, analiza jego osobowości, opinia Zakładu Medycy Sądowej wskazuje jednoznacznie, że Patryk popełnił samobójstwo. Eksperyment wykazał, że jest to możliwe, aby związał się sam. Różne są sposoby i specyficzne sytuacje. W mojej karierze zdarzały się dziwne przypadki, ale poczekajmy na prawomocną decyzję sądu - mówił prokurator Tomasz Kaczyński, z prokuratury rejonowej Gdańsk Oliwa.
Posiedzenie sądu w sprawie zażalenia nie było jawne dla dziennikarzy.