Rząd Leszka Millera traci w kolejnych sondażach: dezaprobatę dla premiera deklaruje już 66 proc. Polaków. Ale mimo to Miller trzyma się władzy i nie chce jej oddać. To jednak nie znaczy, że w szeregach lewicy nie słychać głosów: trzeba nam zmiany premiera.

REKLAMA

Miller choć nieco potargany i wymęczony, wcale nie ma ochoty oddać przewodnictwa. Ale nie ma też chętnych, którzy do pojedynku z premierem chcieliby stanąć. Bo to jest siła i firma - mówił poseł Gadzinowski. Tyle że jest to siła coraz słabsza i firma, która przestaje mieć dobre notowania.

Jednak najwidoczniej słaby i źle oceniany premier jest wciąż na tyle silny i groźny, że nawet przeżywający swoje medialne „5 minut” Józef Oleksy nie chce składać deklaracji o zmierzeniu się z Millerem. Mówi krótko: Ja siebie nie traktuję jako konkurenta.

Ale są tacy, co za konkurentami dla Millera już się oglądają. Jerzy Urban krzyczy wręcz: Miller musi odejść. I wielu z lewej strony sceny politycznej w takim wołaniu upatruje wielkiej lewicowej nadziei. To wołanie ma w partii coraz większe poparcie – przyznaje Gadzinowski. I im niższe będą notowania SLD, taka zmiana ,taka recepta będzie bardziej popularna.

Sam Oleksy na razie mówi: To jest takie kreślenie scenariuszy dla mnie za mnie i do wykonania przeze mnie (...). A ja się sam poruszam, samodzielnie określam swoje zamierzenia, chęci palny i kiedy chcę, to je ogłaszam.

Jednak zbyt szybko takich deklaracji raczej się nie doczekamy. I jeśli sondaże nie będą dla lewicy absolutnie katastrofalne Leszek Miller porządzi co najmniej do czerwcowych wyborów europejskich. To one będą pokerowym „sprawdzam” dla lewicy. Jeśli wypadną jako tako Miller u steru pozostanie, jeśli nie – na gardle Millera zacisną się „lewicowe szczęki”.

18:50