W rezydencji gubernatora Nowego Meksyku Billa Richardsona trwa druga runda rozmów z przedstawicielami Phenianu. Być może pomogą one w pokojowym rozwiązaniu zaostrzającego się kryzysu na Półwyspie Koreańskim. Dziś KRLD ogłosiła, iż wycofuje się układu o Nierozprzestrzenianiu Broni Jądrowej.
Bill Richardson, były ambasador USA przy ONZ i sekretarz do spraw energii w administracji Billa Clintona ma niezbędne doświadczenia w kontaktach z Koreą Północną i jest znany Phenianowi. Brak mu jednak – z oczywistych względów – powiązań z obecną administracją. Dlatego zarówno Biały Dom, jak i Richardson podkreślają, że nie występuje on w roli negocjatora, a ma jedynie przekazać przesłanie amerykańskiej administracji i słuchać, co Korea ma mu do powiedzenia.
Administracja Busha popiera te rozmowy. Sekretarz stanu Colin Powell wydał nawet koreańskim dyplomatom niezbędną zgodę na opuszczenie przez nich rejonu Nowego Yorku. Jednak rzecznik Białego Domu Ari Fleischer jeszcze raz podkreślił, że Stany Zjednoczone nie zmieniają nastawienia wobec KRLD – chcą rozmawiać, ale nie negocjować.
Nieoficjalnie mówi się, że Richardson może zaoferować Korei pisemną deklarację, że nie zaatakuje Północnej Korei. Zostałaby ona przekazana, jeśli Phenian zrezygnuje ze programu zbrojeń.
Rys. RMF
20:15